środa, 16 stycznia 2013

jasność myślenia

Gdy rano wracam z wszystkich rund i Boski w przeziębionej piżamie mnie wita, głębokie poczucie niesprawiedliwości losu opycham od siebie i zapytuję:
Wiesz, jaka jest różnica między Tobą a mną?
No jaka?
Że gdybym to ja chorowała, Ty byś to wszystko zrobił i jeszcze zdążył mi przynieść herbatę do łóżka.

Boski bowiem wraz z otwarciem rano oczu zyskuje pełną jasność myślenia, która u mnie pojawia się dopiero wraz ze zmierzchem.

Ale jadę do pracy, jak co środę. W drodze za miasto po prawej mijam auto, które wisi na dachu nad rowem. Przy drzewie, a nie na nim. Wygląda tak, jak gdyby ktoś zapomniał go po prostu. Zaparkował, wysiadł w dość niewygodny sposób i nie pojawił się przez ostatnie dwa tygodnie.

Kolejne minuty spóźnienia doliczam myśląc o tym, że nie ma się co spieszyć.

Wracam i auta nie ma.

Widać przypomniał ktoś sobie.

2 komentarze: