W naszym kalendarzu adwentowym piszą, że 6 grudnia. Widziano sw. Mikołaja, jak z pominięciem ogłoszeń parafialnych, z których wynikało, że prezenty robią rodzice, krążył nad naszą wioską. Zostawił informację, że z powodu efektu jo-jo, znanego osobom stosującym najbardziej rygorystyczne nawet diety, nie zmieścił się przez komin. Czy wylądował gdzieś bezpiecznie?
Poszukiwania trwają. Z życzeniami najdrobniejszej chociaż dziś radości i czegoś z dziecka w sobie -
Wasza Droga Okruszyna
Nasza droga Okruszyno zapewniam Cię, że Wasz PRZEPIĘKNY kalendarz adwentowy nie kłamie i że to 6 grudnia a Święty Mikołaj zabiegany pomiędzy kominami zawsze ląduje bezpiecznie :)
OdpowiedzUsuńCo za piekny kalendarz! Jestem pod wrażeniem! :) :*
Mam nadzieję, że i u Was wylądował :) I przyniósł trochę snu... :*
Usuńno sowy rozłożyły mnie na łopatki ;) cudo! a to dzis Mikołaj, dziś, u nas byl w nocy, czego dowiodły okruszki po ciastkach ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy serdecznie
A myśmy ciastek nie dali :(
UsuńU nas był. I dostosował się nawet do nietypowej liczby nocujących w domu po imprezie przedślubnej :)
OdpowiedzUsuńSowy są świetne. Wypracowane. Aż żałuję, że w dzieciństwie moich dzieci jakoś nie doszliśmy do tak pomysłowej idei kalendarza adwentowego. (A te czekoladkowe jakoś tylko raz chyba były..)
Dziękuję za komplement dla sów. :) Pomagają czekać. Ale przecież to nie jedyny sposób :)
UsuńJakże... mądry kalendarz!!! I przepiękny :)
OdpowiedzUsuńO! Kruszyna. Witaj Kuzynko :)
Usuń