sobota, 5 marca 2016

wieczór autorski

I znowu jadę. Jadę teraz na zakup. Jadę po ciuch jakiś, bowiem jutro wieczór. Pierwszy w życiu wieczór autorski z popełnioną książką. Drugi Autor nie ma problemu tej natury, bo zawsze chodzi w jednym i tym samym ciuchu, a jak się mu skończy, to bierze nowy taki sam. Co za w rzeczy samej wygodnie rozwiązanie.

Zostawiam dom pełen kłopotów zdrowotnych na chwilę tylko, wierząc, że system się z powodu tej wycieczki nie załamie. Myślę, wezmę coś generic, coś na każdą odświętną okazję. Potem że nie, bo generic jest bez osobowości, więc bardziej coś oryginalnego. Ląduję tradycyjnie w sklepie second hand, pamiętając, że spotkanie w Warsaw na szczycie tłumaczyłam w sukience za sześć złotych, z dołem co się popruł po przeróbce klejonym taśmą dwustronną, i nikt absolutnie nie wiedział, że koszt elegancji tak niski.

Łowy są niezwykle owocne i bogate w gratisy z powodu ilości nabytych sztuk. Wracam i prezentuję rodzinie, jak uczestnik mam talent. Boski Andy natychmiast robi się śpiący (Gośka, każ mi coś robić, a nie siedzieć i patrzeć), zaś Skakanka kręci głową. Pewnie będzie jak zawsze, pewnie włożę czarną bluzkę, tę, co się w niej czuję najlepiej. Pewnie ciuch to rzecz drugorzędna. Pierwszorzędna to ta, że książka z kraju marzeń przeszła w rzeczywistość.

I choć tak ogromnie osobista, o której mogłabym opowiadać godzinami, stanie się doświadczeniem Czytelników.

To jest, proszę Państwa, niezwykłe absolutnie i jeszcze nie umiem o tym mówić językami.

W międzyczasie problemy zdrowotne w domu okazują się brać kolejny zakręt i pora zbierać na niego wszystkie siły.




4 komentarze:

  1. Ślicznie wyglądasz :)
    Gratulacje i powodzenia.

    Ulubiona czarna bluzka, skąd ja to znam... Za tydzień muszę być elegancka i na tym się skończy pewnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Póki nie znajdę czegoś szałowego - zakładam, że nie szata zdobi :)

      Usuń