Postanawiam być w sklepie na ostatnich (?) zakupach przedświątecznych zanim wpadną na to wszyscy. Więc rano. Udaje mi się w zasadzie. Jeszcze w alejkach przestrzennie. Plus mieści się przodem bez potrącania, choć alejki węższe z powodu rzucenia wielkich ilości towaru, na który rzucą się klienci. To, co chciałam, jest. Wydaje mi się, że prezenty w pełni spersonalizowane, choć cień niepewności zostanie na zawsze.
Potem znanej sieciówce kolęduję pod regałem z perfumami. Zapomniałam, po co wpadłam. Miałam wyposażyć zawartość szpitalnej torby na okazję rychłego porodu, ale zapomniałam też stosownej karty dla oczekujących i matek. Pod regałem z pachnidłami oglądam pomysły na prezent. A potem oglądam tylko dlatego, bo przyszłam wcześnie i jak mi się wydaje, mam dużo czasu. W końcu sięgam po flakonik na półce bardzo niskiej, gdzie ceny przystępne i używam testera. A potem żałuję, bo wiem, że nie kupię. Moim losem oblewać się perfumami podarowanymi po rodzinie, które kiedyś kupiono, ale się nie spodobało. Więc gdy Czytelnik myśli, że mam jakiś "swój" zapach, to prostuję, że jestem wypadkową niechcianych zapachów po krewnych.
Potem kupuję mąkę i przyprawę do piernika, i masło i tym podobne, zawiewając sobie najpiękniejszą na świecie perfumą z dolnej półki. I zawiewam nią także wtedy, gdy gonię pusty wózek, który wiatr popycha po parkingu, mój jedyny pomocnik. I teraz jeszcze też, gdy horyzontalnie przed zgaszeniem świateł piszę w swoim literackim spa.
W domu uświadamiam sobie, że skończył się szampon do włosów i miałam do sieciówki po to. Ale może da się i płynem do naczyń. W końcu radzę sobie niebywale.
Zdarzyło mi się i płynem do naczyń myć włosy :) na szczęście miałam wtedy jeszcze jakąś odżywkę - nie wiem czy rozczesałabym włosy :)
OdpowiedzUsuńA na moje "niepamiętanie" co mam kupić nauczyłam się robić na karteczkach spisy zakupów. To naprawdę pomaga :)
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Dziękuję :) Prowadzę świadomy sabotaż list i spisów :)
Usuń