sobota, 30 stycznia 2016

dramaty Szekspira

Od dłuższego czasu zajmuje mnie na polu domowym słuzba zdrowia. Służba zdrowia weszła w fazę dramatyczną wraz z załamaniem się reperowanego z trudem zdrowia Skakanki, wymagającego obecnie interwencji chirurgicznych z widokiem na szpital. Za oknem wichura i mam nadzieję, że widok na szpital zostanie tylko niezrealizowaną perspektywą.

W międzyczasie Skakanka czyta. Przeczytawszy wszystkie swoje i przyniesione przez Boskiego z biblioteki książki, bierze Szekspira, którego pełno w domu, bo kierunek matki był taki. Zresztą w moim brzuchu broniła ze mną pracy bardzo magisterskiej o free will in William Shakespeare's plays. I czyta Sen nocy letniej jednym tchem. Ten, z którego partie Puka niektóre do dziś znam na pamięć.

Najmłodszy nasz Plus z Szekspira w oryginale, pokreślonego ołówkiem na studiach do cna, urywa kawałek strony i myślę, skończyła się jakaś era. Potem Skakanka mówi, że boli i on łyżkę znalezioną na podłodze przykłada jej do czoła. Odkąd bowiem przedwcześnie posiadł zdolność chodzenia bez trzymanki, wzrosła ilość nabytych przypadkiem guzów.

poniedziałek, 18 stycznia 2016

nie mam pojęcia

Zacięłam się na pytaniu Agai, czy więc jednak nie polecam kryminalnej serii. I co dzien myslę, co też odpowiedzieć. Zwłaszcza gdy czytam stojąc w kuchni przed drugą w nocy, gdy cały dom śpi, a ja nie mam siły nigdzie już iść i wiem, że rano będę myśleć, że to był szczyt głupoty i dzisiaj na pewno wcześniej. Musiałabym nadzór mieć jakiś, który mnie wygania do spania. A przecież to moja rola, od kiedy są dzieci.

Więc nie wiem. Nie umiem przestać śledzić losów dziecka z marginesu, w którym otoczenie nie rozpoznaje dorosłego bytu, a którego życiowe wybory można by podsumować podjęciem wszelkich starań, by nikt nigdy nie zrobił już jej krzywdy. Te wybory są tak katastrofalne, że chciałoby się jej przyjść z pomocą. A przynajmniej trzyma człowieka pełna współczucia jakiegos ciekawość, czy komuś się uda ją uratować.

Domyślam się, że książka jest nie o tym w ogóle.

Poza tym w pierwszej części mnostwo trupów i psychopaci. W drugiej handel żywym towarem i mafia sutenerów. A spodziewałam się, że przez całą książkę Kalle Blomkvist bedzie parzył kawę i rozwiązywał (detektywistyczne) krzyżówki.

Więc doprawdy nie mam pojęcia, co napisać.



sobota, 9 stycznia 2016

prawie recenzja

Kryminał okazał się być lekturą dla ludzi o mocnych nerwach. Nie tylko dlatego, że tyle w nim makabry, ale i z powodu dość fizjologicznej wizji człowieka. Zaczęłam nawet na ten temat pisać esej. Potem uznałam, ze ten ból redukcji osoby i tak widać na każdej stronie. Więc jakaś prawda psychologiczna została. Zwłaszcza bohaterki, która niby ma Aspergera, ale moim zdaniem jedynie wygrała na loterii los niekochanego dziecka i wywaliło ją życie na margines. Dlatego zabrakło jej słów.

Autor napisał te tysiąc stron trylogii i zaniósłszy do wydawcy nie dożył publikacji. To prawdziwy pech, bo wyszedł bestseller i sfilmowali z Jamesem Bondem jako głównym bohaterem.

I tu jedyny punkt, w którym szczególnie autorowi współczuję, mając cichą nadzieję dożyć publikacji i wyjścia nakładem.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

młodsza

- Kochanie, muszę Ci się przyznać do czegoś w ramach uczciwości małżeńskiej.
- Młodsza? - pytam trzeźwo Boskiego. - Ile ma lat? 17?
- Trzydzieści parę.
- Znaczy unitra - odpowiadam i Boski potakuje.

Ma bowiem od jakiegoś czasu nowe schizko (to sposób, w jaki małżonkowie nazywają to, co przed ślubem, gdy czas należał tylko do siebie samego, nazywało się po prostu "hobby"), które polega na dokupywaniu brakujących części do części, ktore Boski znalazł lub dostał, pierwszych za komuny systemów hi-fi.

Proces ten obfituje we wzloty i upadki, radości i dramaty. Zakupiony sprzęt niekiedy nie działa, zaś wożenie go po naprawach to kolejny challenge. Mozna jeszcze wymieniac z nich części i konfigurować poszczególne segmenty ze względu na kolor, datę produkcji, ilość kabelków. Do tego znajduje się kolumny, od takich wielkości szafy po takie wielkości pudełka po butach.

Niebawem zestaw hi-fi bedzie rownież w garażu, bo ilośc zestawow pozwala juz niemal na wyposażenie pokojów i sypialni.

Ale bądźmy szczerzy, Boski mógłby być fanem kitesurfingu i znikać z chaty co trzeci tydzień. Albo piwa i wtedy mielibysmy tylko kolekcję puszek.

A tak - nigdy nie zabraknie nam muzyki. Poza tym, gdy wziąć pod uwagę wyrozumiałość Boskiego dla mojej działalności hobbystycznej, powinnam po prawdzie sama mu te sprzęty do domu z wdzięczności znosić.

--Sent from my iPhone

niedziela, 3 stycznia 2016

kryminał

Czytam szwedzki kryminał. Po Świętach w Hedestad też spadł śnieg i jest minus piętnaście. Co za zbieżność. Popijając ciepłą kawę zbożową, którą Boski kupił w smaku czekolady, dobrze rozumiem, że Mikael Bloomkvist z okazji pogody zamierza sprawić sobie kalesony i ciepłe buty.

Nie pamiętam, kiedy czytałam dla przyjemności. Ostatnio głównie poradniki na temat komunikacji, zwłaszcza gdy w moim work oraz life porozumienie przestawało być możliwe. Jestem tępawym uczniem w tej dziedzinie i chętnie wracam do starych błędów. Drogi na skróty kuszą prostotą i dosłownością formy.

Boski mówi, że jako prywatny coach miałabym dużą rotację klientów. Kto chciałby usłyszeć bowiem, Program 1, temat 2, akapit 5, ty świnio i chamie. Mimo iż takiej scieżki zawodowej dla siebie nie widzę, książki o dialogu i rozwiązywaniu konfliktów leżą wszędzie. W teorii jestem równie słaba, jak w praktyce.

Kryminał ma aż trzy części, a po śmierci przedwczesnej autora, ktoś napisał jeszcze czwartą. Cieszę się bardzo z tej perspektywy. Chcialabym tylko, by mi ktoś wyliczył, z jaką prędkością trzeba to czytać, by Wielkanoc w fabule pokryła się znowu z naszą.

--wyslane z fotela w czasie karmienia Plusa

sobota, 2 stycznia 2016

śnieg

Spadł kilka dni temu.

Przykrył, wyciszył, wybielił. Nasza wioska wygląda jeszcze bardziej jak kraina z bajki. W kotłowni suszą się posankowe czapki, kurtki, buty. Grzybek śpiewa "let it snow, let it snow, let it snow".

Brat Bliźniak odleciał do Wielkiej Brytfanny.

Tekst książki poddany ostatnim redakcyjnym szlifom po nocy z oczami na zapałki dosłownie, odleciał do grafika i składu.

Przyleciał ze śniegiem Nowy Rok. Będzie rozdawał nowe dni.

Tak, wiele się zmieniło. To pierwszy Nowy Rok w moim życiu, gdy nie było smutnej piosenki. Cieszę się z tej rozpostartej przed nami bieli. Cieszę się z dobra, które się nam przydarzy. Bo zauważyłam, że wszystkie najtrudniejsze nawet historie z czasem zamieniają się w dobro. Więc można się go spodziewać.

Spodziewajcie się. :)