środa, 8 lipca 2015

niebieski

Na basen zjeżdża się bezszelestnie windą. Woda jest na poziomie podłogi. Stan stały nagle przechodzi w stan płynny, a przecież obok cała ściana tarasowych okien. Daje to wrażenie zupełnie niezwykłe. W przerwach od pływania zapatruję się w tę arcitekturę przstrzeni i udaję, że nie jestem tu tylko przypadkiem.

Zakładam okularki do pływania. Parują od razu, przez co sto procent wzrokowca we mnie całkowicie traci kontakt ze światem nad wodą. Nic nie słyszę.

Pod wodą jest wszystko to, czego nie ma nad nią, gdy śwat ulega zaparowanej deformacji. Niebieski spokój i klarowność. Nawet zanim nauczyłam się pływać, lubiłam tam spędzać długie chwile. Szkoda wynurzać się po oddech. Przepływam więc pod wodą cały basen. A przecież kondycyjnie pożal się Boże. Mogłabym jeszcze i jeszcze, i jeszcze, udawać, że wszystko, co mnie zajmuje obecnie, to ta lekkość ciężaru własnego, przebranie, w którym nikt mnie nie pozna, znikanie pod spód, dzięki któremu nikt mnie nie zauważy, i cały niebieski świat do dyspozycji.

W czwartek wracamy.

--Sent from my iPhone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz