- Kochanie, muszę Ci się przyznać do czegoś w ramach uczciwości małżeńskiej.
- Młodsza? - pytam trzeźwo Boskiego. - Ile ma lat? 17?
- Trzydzieści parę.
- Znaczy unitra - odpowiadam i Boski potakuje.
Ma bowiem od jakiegoś czasu nowe schizko (to sposób, w jaki małżonkowie nazywają to, co przed ślubem, gdy czas należał tylko do siebie samego, nazywało się po prostu "hobby"), które polega na dokupywaniu brakujących części do części, ktore Boski znalazł lub dostał, pierwszych za komuny systemów hi-fi.
Proces ten obfituje we wzloty i upadki, radości i dramaty. Zakupiony sprzęt niekiedy nie działa, zaś wożenie go po naprawach to kolejny challenge. Mozna jeszcze wymieniac z nich części i konfigurować poszczególne segmenty ze względu na kolor, datę produkcji, ilość kabelków. Do tego znajduje się kolumny, od takich wielkości szafy po takie wielkości pudełka po butach.
Niebawem zestaw hi-fi bedzie rownież w garażu, bo ilośc zestawow pozwala juz niemal na wyposażenie pokojów i sypialni.
Ale bądźmy szczerzy, Boski mógłby być fanem kitesurfingu i znikać z chaty co trzeci tydzień. Albo piwa i wtedy mielibysmy tylko kolekcję puszek.
A tak - nigdy nie zabraknie nam muzyki. Poza tym, gdy wziąć pod uwagę wyrozumiałość Boskiego dla mojej działalności hobbystycznej, powinnam po prawdzie sama mu te sprzęty do domu z wdzięczności znosić.
--Sent from my iPhone
Konfigurowanie ze względu na ilość kabelków szczególnie pobudziło moją wyobraźnię. Mógłby również maniacko chodzić po Tatrach zimą - a to już byłby hardcore. Zdecydowanie piękne hobby. I domatorskie :)
OdpowiedzUsuńtak, właśnie zastałam na podłodze 5 odkręconych gałek od radia. ;)
Usuńprzepadam za Waszą rodzinką :)
OdpowiedzUsuńwzajemnie :)
Usuńmój mąż podobne schizko uprawia a ja nie potrafiłam w tym dostrzec drugiego dna...
OdpowiedzUsuńco ja bym bez Was zrobiła...
:******
bez schizka myślę, że oni by powariowali z tym ładunkiem odpowiedzialności i zadań...
Usuń