Na budowie za oknem się tłuką. A dla mnie od tamtego poniedziałku każde rytmiczne stukanie brzmi jak KTG, słyszane w pamiętającej lata pięćdziesiąte piwnicy szpitala, pod drzwiami gabinetu lekarza, do którego zawiozła mnie DearJacket. Bo sama w tamtym stanie bym na to nie wpadła. Że można. Może dlatego zwolnienia też nie wzięłam. Jak bardzo w takich chwilach człowiek nie potrafi zająć się sobą.
Więc tam w środku KTG się tłukło u pani w zaawansowanej ciąży, gdy myśmy sobie siedziały i DearJacket paplała, żeby nie trzeba było płakać czy opowiadać o tym, co się dzieje naprawdę. I tylko w oczach widziałam, że ona papla, żebym ja nie myślała, ale obie wiemy, że to taki środek zastępczy.
I to KTG co chwila gdzieś słyszę. Cokolwiek się obok gdzieś tłucze. Taka obecność czegoś zupełnie żywego. Jakby życie wydarzało się gdzieś blisko zupełnie. Jakby właśnie w rozmaitych moich śmierciach to ono najbardziej mnie spotkało. Jak stukot kół wozu toczącego się do przodu, bo nie tyle "trzeba iść", co nadzieja jakaś pcha czy ciągnie. Wbrew rozsądkowi i "doświadczeniu".
I tylko gratulacje składane innym z okazji narodzin - mają w sobie żal taki, że w post-scriptum nie ma dla nas kondolencji. Ale składam. I nic po mnie nie widać. Nic już w ogóle nie widać po mnie.
Bo trochę i mnie nie widać też. W różne miejsca się dobrze schowałam.
Twoje... Wasze Dzieciątko jest Aniołem! wiem, że to ciężkie, ale Ono jest przy Was i czeka, aż łzy ulecą i wejdzie w ich miejsce radość, że Je mieliście....choć tak krótko....
OdpowiedzUsuńmocno przytulam i wspieram choć tak daleko jestem
OdpowiedzUsuńodgłos nieistniejącego KTG przez wiele lat prześladował mnie w snach... wczoraj był trzeci czwartek... byłam i miałam Cię głęboko w sercu a z niego oddałam Cię w najlepsze ręce, razem z prośbą o utulenie. Nadejdzie.....
OdpowiedzUsuń