Ale czy Szkocja ma jakiś sławnych ludzi? - pytał Znajomy Ksiądz z Polski. - Prawdziwych, nie wymyślonych, jak Makbet czy inni tacy.
Szukam w głowie. Pamiętam z filozofii, że Duns Szkot był, ale myli mi się z Williamem Okhamem i nie pamiętam, który z nich miał coś wspólnego ze sporem o uniwersalia. I myślę, jak bardzo tym wymyślonym trudno odebrać byt, skoro przeszli do historii bardziej niż tamci. W Inverness zamordowano Dunkana, a Las Birmański szedł na Makbeta. Kto pamięta o reszcie.
I zostaje coś z podziwu dla tych piszących, co naprawdę byli odporni na rzeczywistość i potrafili wyobrazić sobie i dodać jej to, czego nie miała. Pierwszy werset Szekspira, jakiego nauczyłam się po angielsku daleko przed maturą - w czasach, gdy nie był to język powszechnie znany - opowiadał o tej kategorii piszących. "Gives to airy nothing a local habitation and a name". Powietrzne "nic" obdarza imieniem i daje mu miejsce zamieszkania.
Wierzyłam, że pisaniem można sprawić wszystko. Dziś wierzę w to znacznie mniej. Czytaniem - dało się przeżyć to, czego "realnie" nie ma. A jeśli nas porusza, to jest, czy nie ma? Oto jest pytanie.
Piłkarze Celtic Glasgow są dość znani, choć sławy im trochę ubyło po ostatnim meczu z naszą Legią ;)
OdpowiedzUsuńJakakolwiek forma zaistnienia to już jakiś rodzaj bytu. Nawet to co najbardziej ulotne i przez najmniejsze mgnienie.
No właśnie, piłkarze. :)
Usuńmoim zdaniem JEST bo żyje w nas, kształtuje na każdym etapie życia, świadomie lub też nie wpływa na nasze kroki, decyzje, kierunki, uśmiechy, łzy...
OdpowiedzUsuńno właśnie. Czyli ma status materialny jakiś też. :)
UsuńJest jeszcze ten przysłowiowy "skąpy Szkot", opiewany w dowcipach.
OdpowiedzUsuńNo tak, ale on też jest prawie zmyślony:).
O nie, skąpy Szkot jest jak najbardziej realny!
Usuń:)