sobota, 21 lutego 2015

trois couleurs

Pod lampka nocna lezy komplet dlugopisow w plastikowym pudelku. Zaden parker, marka nieznana. Czerwony, niebieski, czarny. Prezent. Artykuly pismiennicze zawsze mnie rozczulaly.

Plus konczy dzien ostatnim karmieniem. Rozmyslam, czy wroci goraczka i dreszcze, ktore uczynily te sobote w zyciu Okruszyny wydarzeniem bez sil i bez sukcesow. Chodzi po naszej rodzinie bowiem grypa. Albo cos. Co na mnie wlozylo bezradnie znaleziony w salonie polar Boskiego, w kolorze zupelnie niedopasowanym do spinki do wlosow.

Mysle o tym maglu cierpienia, poczawszy od szpitalnych historii, ktory towarzyszy tak donioslym faktom zycia i z ta radoscia sie miesza. I gdy po calym dniu zastanawiania sie, czy ja to wszystko ogarne, spogladam na dlugopisy, usmiecham sie do siebie: jakby zapewnienie, jakby watla jak slonce w lutym nadzieja, ze wszystko bedzie dobrze. Ze ubiore w slowa i jakos sie potoczy. Ze ta fabula nie skonczy sie nigdy, nawet jesli radykalnie sie zmieni. Czy zapisana w trzech kolorach, czy z urzadzenia przenosnego nie bardzo jednak smart, skoro nie znane mu sa polskie znaki.

Plus zasypia. I budzi sie. I pewnie tak jeszcze ze trzy razy.

Sent from my HP Pre



2 komentarze:

  1. u nas też grypa króluje... zatacza coraz szersze kręgi i wlazła nam do domu... mój polar jeszcze leży w szafie, ale kto wie kiedy się przyda :/
    wracajcie do zdrowia! :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrowia Kochana, dla Was wszystkich. Niech króluje w Waszym domu :)

    OdpowiedzUsuń