Plus konczy dzien ostatnim karmieniem. Rozmyslam, czy wroci goraczka i dreszcze, ktore uczynily te sobote w zyciu Okruszyny wydarzeniem bez sil i bez sukcesow. Chodzi po naszej rodzinie bowiem grypa. Albo cos. Co na mnie wlozylo bezradnie znaleziony w salonie polar Boskiego, w kolorze zupelnie niedopasowanym do spinki do wlosow.
Mysle o tym maglu cierpienia, poczawszy od szpitalnych historii, ktory towarzyszy tak donioslym faktom zycia i z ta radoscia sie miesza. I gdy po calym dniu zastanawiania sie, czy ja to wszystko ogarne, spogladam na dlugopisy, usmiecham sie do siebie: jakby zapewnienie, jakby watla jak slonce w lutym nadzieja, ze wszystko bedzie dobrze. Ze ubiore w slowa i jakos sie potoczy. Ze ta fabula nie skonczy sie nigdy, nawet jesli radykalnie sie zmieni. Czy zapisana w trzech kolorach, czy z urzadzenia przenosnego nie bardzo jednak smart, skoro nie znane mu sa polskie znaki.
Plus zasypia. I budzi sie. I pewnie tak jeszcze ze trzy razy.
Sent from my HP Pre
u nas też grypa króluje... zatacza coraz szersze kręgi i wlazła nam do domu... mój polar jeszcze leży w szafie, ale kto wie kiedy się przyda :/
OdpowiedzUsuńwracajcie do zdrowia! :****
Zdrowia Kochana, dla Was wszystkich. Niech króluje w Waszym domu :)
OdpowiedzUsuń