Gdy wracam pierdzikiem z siatami z wioski, w radio na nieznanej stacji słuchacz akurat umawia się ze spikerem, że jego żona dzisiaj wieczorem urodzi. I on jej na tę okoliczność z radia załatwia muzę i pozdrowienia.
Jak wiadomo, styl rozmów na antenie bywa niewysoki. Tak i tu. Ale gdy słuchacz mówi, że oczywiście córka, ale żona dziś cały dzień śle smsy, że boli i ona już nie może, to obaj panowie stwierdzają: "My, mężczyźni, nic nie wiemy o życiu". I jeden z nich dopowiada, że co najwyżej kamień nerkowy mogą urodzić, czego też sobie nawzajem nie życzą.
Ja zaś na swoim antenowym czasie dziękuję wszystkim, którzy komunikacji ze mną nie rozpoczynają od: "jeszcze nie urodziłaś?" Ha, nawet nie wiecie, jak to cudownie zaczynać rozmowę od czegoś innego. Choć oczywiście dziękuję wszystkim za komunikację w ogóle.
Jak wiadomo z lekcji biologii, tu walczą ze sobą dwa hormony: adrenalina - hormon stresu, i oksytocyna - hormon szczęśliwego rozwiązania. Przy czym adrenalina odbiera głos oksytocynie. Potrafi całkowicie. Więc dopóki nie ma w życiu aspektów komediowych, akcji też nie będzie.
Proszę mnie rozśmieszać.
;P - jedna głupia mina
OdpowiedzUsuń;? - druga - wiesz, co to znaczy? ;)
nie wiem :) a co?
UsuńTzn: umiem siegnac jezykiem do nosa ;)
UsuńPozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ uśmiechem.
Pozdrawiam Ciebie w Twoim trudnym czasie tracenia.
UsuńRozśmieszać !!? Ciebie !!? Żebyś pękła ze śmiechu !!?
OdpowiedzUsuńJak to mawiał niezapomniany porucznik Borewicz: "z największą przyjemnością"!!! :-)
Andrzej O.
Tak, pęknąć ze śmiechu byłoby wskazane :)
Usuń