Kazdy dzien to pokonanie jakiejs nowej gorki, ktora tutaj jawi sie jako Mt Everest. Patrze z niedowierzaniem, jak mu przybylo juz odwagi. Przy piersi jest w stanie zawojowac caly swiat, badawczo wpatrywac sie w czerwien mojej podomki, a nawet z impetem zrobic kupe - i potem zasnac. Nadal sie dziwi, gdy go lapie za stopke i nadaje do niej Morsem. Jeszcze bowiem ciale nie wie, gdzie sie zaczyna i gdzie konczy, i ciagle nie umie podlubac sobie w nosie. Ale tyle juz potrafi.
Taki to cud. C-U-D. Ale tej licencji nie sprzedajemy. :)
O koszmarze polskiego szpitala nie bede tu pisac. Jest ranek, czekamy na wiesci, ile spedzimy tu jeszcze, bo juz troche minelo. Mamy obecnie trzecia sale, z inkubatorem wlasnej obslugi, lozko zas od narodzin Plusa zajmujemy juz czwarte. Posciel tylko sie nie zmienia.
Witam go od czwartej rano niezmiennym "dzien dobry", bo kazdy dzien jego obecnosci jest dobry.
Jak widac cos sie dzieje niezwyklego, skoro Okruszyna pisze karmiac jeszcze ze swojego bardzo smart fona, kompletnie pozbawionego polskiej czcionki. A niewiele rzeczy uwaza za okaleczajace jezyk bardziej niz brak znakow, ktorych tu z przyczyn technicznych nie zacytujemy.
-- Sent from my HP Pre
Cudem się zachwycam.
OdpowiedzUsuńOtoczenia współczuję.
Gratuluję i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńgrypa
Gratulacje! Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuń