niedziela, 1 listopada 2015

światełko

Mieliśmy razem, ale fala jesiennego gluta zalała starszaki po południu już dokumentnie. Cmentarz na wiosce jest na naszej ulicy, tylko na drugim końcu. Choć jak zauważają przyjezdni, nasza ulica generalnie na wiosce jest wszędzie i są takie skrzyżowania, gdy tabliczki z jej nazwą lecą w każdym kierunku.

Niosę w torebce szklany znicz, taki, co udaje biały kryształ, najprostszy na marginesie cmentarnych mód. Wśród których teraz hohohohoho. Uprzejmie proszę na blogu, który dopóki google żyje będzie wisiał także w formie testamentu, o jedną różę w dowolnym kolorze (dla Boskiego zarezerwowany kolor ulubiony) i świeczkę typu tealight, jeśliby kto chciał ku pamięci. 

Niosę kryształ, bo Grzybek zapytał, a czy zapalimy Okruszkowi, jak rok temu. Więc zmierzam stukając szykownym obcasem do maleńkich paciorków niebieskiego różańca, co mi kroki liczy. Mogę w niego powkładać tych, co odeszli, mogę tam też cały trud dziania się wokół powierzyć i w sobie uspokoić.

Na cmentarzu jasno, wszystkie groby się świecą, więc dzięki temu hohohoho się człowiek nie przewróci. Zapalam światełko dla Okruszka.

I tylko oczy mi się pocą na myśl, że może jest mu tam tak dobrze, że wcale nas nie potrzebuje.

Przecież z jednej strony to dobrze.

5 komentarzy:

  1. To nie jest tak, że nie potrzebuje. To inny wymiar. I gwarantuję Ci, że pamięta i w każdej chwili wyprasza Wam wszelkie dobro.

    Aż mi się oczy spociły jak to pisałam. Ale mało czego jestem tak pewan jak prawdy tych słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak
      oczy spocone i u mnie
      ale prawda tych słów towarzyszy i nam, kiedy świecimy światełko dla naszego Maleństwa

      Usuń
    2. Dosiu, Okruszyno..macie wspaniałych i mocnych orędowników w niebie...
      Przecież z jednej strony to dobrze...
      ale tak trudno to "dobrze" zrozumieć z ludzkiej strony :(((

      Usuń
    3. Tego się nie da zrozumieć z ludzkiej strony.

      Można tylko przyjąć sercem i ... "widzieć" ... tę drugą stronę

      Usuń