czwartek, 26 marca 2015

telefon do pałacu buckingham

Odbieram telefon. Czy pani zamawiała komodę u nas w listopadzie? Coś było takiego, przypominam sobie. Nieaktualne. Zapewniam, że bardzo mi przykro. Pan w słuchawce mówi, że jemu też, bo od pół roku próbuje się dodzwonić. Wyobrażam sobie te ponawiane telefony za biurkiem obrosłym pajęczyną i żal mi najbardziej szczerze. Chciałabym coś dopowiedzieć na przeproszenie, ale pan się rozłancza.

Podobno do mnie dodzwania się jak do królowej angielskiej. Nie wiem, czy porównanie uzasadnione, bo nigdy do Pałacu Buckingham nie próbowałam. Mój niezwykle smart phone na ogół nie wyświetla, kto dzwoni. Więc taka obrona przed sprzedawcami koców i garnków. Oraz to, że rozmowa przez telefon to zabawa w ciuciubabkę. Nie wiadomo, o co chodzi. Nic nie widać. Nie ma żadnych danych kontaktowych. (Dlatego tak bardzo przemówiła do mnie Basia).

Wobec niemożliwości komunikacji z reszta świata w formie dla mnie najbardziej dostępnej, ponawiam marzenia o pisaniu fikcji. O czym pisała Pani powieść? Co za niewygodne pytanie, myślę. O życiu niemożliwym, odpowiadam. O pragnieniu bycia i jednoczesnym znikaniu. Choć językowo wychodziło nieźle, przesłania nikt by nie uniósł. Bohaterowie utknęli w sytuacji bez wyjścia i mam nadzieję, że oni nie zadzwonią do mnie jak pan z mebli w trzech kolorach, że od siedmiu lat pat taki i przykro.

Poczekam jeszcze kilka lat i prozę zniszczę zupełnie już bez żalu. Chyba że dam bohaterom jakieś nowe zycie na emeryturze. Mojej, nie ich, bo dla nich czas się zatrzymał i zmarszczki mimiczne nadal tam, gdzie były.

1 komentarz:

  1. Twoja nieobecność dla świata jest zupełnie uzasadniona... Twój bardzo absorbujący "świat" przecież teraz w zasięgu ręki :) a może wciąż na rękach:)
    Serdecznie pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń