Rano budzi nas mleko. Nie, że kipi, ale za oknem.
Poranki coraz bardziej rześkie, za to kolory coraz bardziej urozmaicone, o ile nie siada na nich nieprzenikniona mgła.
Chciałabym się postarzeć kiedyś tak samo jak jesień: kolorowo, bajecznie, ciepło i ze splendorem. I żeby inni w tych barwach przy okazji też wypoczywali, pisali wiersze i malowali obrazy, a przynajmniej pogwizdywali pogodnie pomimo coraz chłodniejszych nut.
I żeby ostatni liść zleciał niezauważenie, i został ciepły słońcem, wsadzony w książkę jak zakładka.
Czytałaś "Lalę"? to taki właśnie ciepły liść, i to od razu w formie książki
OdpowiedzUsuńNie czytałam, bo zazdrościłam Dehnelowi, że on został pisarzem, a ja nie:)
OdpowiedzUsuńJa też tak robię z pisarzami. wieczorny
OdpowiedzUsuń