Na błękitnym niebie różowe chmurki, a przecież słońce już zaszło. Że szyby brudne dostrzegam coraz mniej i biorę to za oznakę odzyskiwania wzroku, że relacje idą przed porządkiem.
Obok stolik i krzesełka z rodzącego się w bólach kącika edukacyjnego Grzybka (pani pedagog kazała). Stolik z ikei okazało się, że zasadniczo jest w stanie surowym. To, co z wielką przyjemnością pomalowałam lakierem bezbarwnym w piątek, i zajęło mi ponad godzinę, boski Andy wczoraj usunął papierem ściernym. Na puszce było bowiem napisane: przed nałożeniem kolejnej warstwy zmatowić. Trochę się rozpędził.
W kwestii kącika edukacyjnego jesteśmy jakby więc nadal w punkcie niedalekim od wyjścia.
Na pewne rzeczy potrzeba czasu.
u nas morska lakierobejca i papier 120 :)
OdpowiedzUsuńAle teraz coś malujecie?
OdpowiedzUsuńU nas papier 240, a mimo to zdarł wszystko...
Trzeba było czasu, żebym znalazła Twój blog. Nie potrzebuję czasu by się z tego gaktu cieszyć
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, zapraszam:)
OdpowiedzUsuń