piątek, 12 sierpnia 2011

chaotycznie piszę wśród nocnej ciszy

W domu cicho, wszyscy poszli spać. Czwórka dzieci, dwójka dorosłych, a ja  - stały element tutejszego wystroju - na wieczornej wachcie zbieram myśli w tym spokoju krzeseł, stołu kuchennego, lampki nocnej. Rzeczy senność przerywają tylko wszędobylskie muchy.

Nadal pachnie wypiekami, może stąd tyle much. Ciasto drożdżowe lubi ciepło węglowej kuchni, wyrasta jakby mimochodem. Samo pieczenie odbywa się w gazówce, bo piekarnika węglowego się boję - mimo ogólnej umiejętności rozpalania i podtrzymywania ognia, wyniesionej jeszcze z domu i czasów pieca w przedpokoju w naszym mieszkaniu w kamienicy oraz z wszelkich kuchni w wiejskich placówkach zgromadzenia, w którym spędziłam przecież parę lat jako siostra wszystkich ludzi.

Tu do szczęścia potrzeba mniej niż w metropolii. Wytchnienie daje nawet codzienna krzątanina w ubranym dla hecy fartuszku, o kolorze jajecznicy (jak pięknie pasuje do przywiezionego znad morza naszyjnika z bursztynem w trzech kolorach*).


11-letni bratanek boskiego jest dziś kuchcikiem. Bez mrugnięcia okiem wyrabia ciasto na pizzę neapolitańską wg Eyes Wide Open (Bartek, wybacz, nie mieli tu suszonych drożdży i daliśmy 15 gramów surowych). Bowiem tego nastoletniego urwisa i wybijokno pasjonuje kuchnia i gotowanie. Nareszcie ktoś, kto rozumie moją miłość do wyrabiania kruszonki do bułeczek drożdżowych na jutrzejsze śniadanie.

Boski Andy na work-at-home łapie w ogrodzie internet i pocztę korporacyjną, obierając jabłka na kompot. Tak go zastaję po powrocie od awaryjnego dentysty, potrzebnego nagle Skakance. Dobrze, przy okazji wizyty w miasteczku kupuję też 3 bluzeczki, sukienkę i spódnicę, wszystko w cenie jednego przecenionego ciucha w wielkomiejskiej sieciówce.

Idealizuję? Może. Pająki tutaj znowu wydzierają nam przestrzeń, powoli zajmują z powrotem omiecione ściany. Jakby chciały powiedzieć: to wy jesteście tu przejazdem i w gości. Za chwilę wyjedziecie, przez resztę roku ten dom będzie stelażem dla naszych pajęczyn.

*prezent urodzinowy od boskiego Andy'ego

2 komentarze:

  1. "naszyjnika z bursztynem w trzech kolorach"
    aż mi się zachciało zdjęcia...
    mero

    OdpowiedzUsuń
  2. Wkrótce wrzesień i się zaprezentuję. To jest właściwie tylko mały wisiorek.

    OdpowiedzUsuń