Przeczytałam gdzieś na blogu o projekcie upieczenia 200 pierniczków. Już wtedy poczułam pewien niepokój. Bowiem co roku pierniczki były. A teraz nie. W niedzielę Szwagier poczęstował swoimi. Poczułam w sobie, jak gęstnieje we mnie dotkliwe poczucie niesprawiedliwości. Że niektórym wszystko wychodzi. Bo piernik kruchy, chrupiący i jednocześnie pulchny jak poduszka. Korzenny, miodowy i słodki. Z sezamem, amarantusem i nie wiem czym jeszcze. I mówię Szwagrowi: to niesprawiedliwe. I widzę oczyma wyobraźni Święta nasze pozbawione pierniczków.
Niech Czytelnik nie wyobraża sobie, że jest bamboszem. Skądże. To bardzo męski mężczyzna. Specjalista od konstrukcji żelbetowych, a zwłaszcza głębokich wykopów i fundamentów. O gotowaniu też opowiada w rzeczowy jakże sposób. "Dodajesz do zakwasu wodę, mąkę i wszystkie te pypry". Czyli językiem poezji kuchennej - otręby, siemię lniane itp. Według tego przepisu chleb zrobiony przez niego to poezja smaku, u mnie - skubany przez Boskiego z litości kamulec.
Widząc bezmiar mej rozpaczy, Szwagier wyciąga z lodówki ciasto i z Grzybkiem wałkują i wycinają. Żeby dziecko miało pierniczki na Święta. I wór cały do domu wieziemy, a dzieci wykradają z niego, jak nie widzę.
Dzisiaj przyjeżdża pod nasz dom. Z kilogramem surowego ciasta. Dwa dni autem woził, bośmy się nie mogli spotkać w jednej czasoprzestrzeni. Ciasto piernikowe farinelli mam dla Ciebie - zapowiedział telefonicznie. O, ja pierniczę, wyrwało mi się nad kasą w rosmanie. Wiesz kto to był Farinelli? - zapytuje, ale przecież nie mam pojęcia. Ostatni kastrat. Bo ciasto bez jaj.
Bez jaj, bo Skakanka ma tak silną alergię na jajka, że ostatnio wysypka z krwawymi wysiękami.
Na koniec pozdrowienia dla A. z Bydgoszczy, która napisała do mnie list. Każdy Czytelnik to taka radość. Czytajcie mnie do kawy. Będę się cieszyć tym bardziej i pisać jakby deserowo.
Dobrze mieć takiego Szwagra :)
OdpowiedzUsuńDobrze mieć szwagra i dobrze mieć Ciebie do kawy ... :)
OdpowiedzUsuńTeraz czytam do melisy :)
OdpowiedzUsuńbo bardzo lubię
Ciebie
nie melisę :)
Okruszyno, dziękuję!
OdpowiedzUsuńI od-pozdrawiam :) Najserdeczniej!
Pisać listy jest zawsze fajnie.
Ale jeszcze fajniej móc zbierać takie okruszki...
Do kawy, zdecydowanie. To najsmaczniejszy deser :)