czwartek, 5 grudnia 2013

strumień (nie)świadomości

Podobno nad Polskę nadciąga huragan, a ja mam wrażenie, że tańczy z nami od kilku dni.
Stawiam czoła jak mogę. Noce krótkie, zlewające się z dniem.

Piekąc pasztet dietetyczne według zaleceń, wypatruję Orła, co na skrzydłach unosi swe pisklęta. Pasztet, zostawiony w piekarniku z powodu nadmiaru w biurze, się kruszy i spada z chleba. Same okruchy.

Skakanka z grypą żołądkową, Grzybek z zapędami zmiany świata, ja z zamiarem wywieszenia na ścianę corocznego ogromnego kalendarza na Adwent, zanim się Adwent skończy. Musiałabym najpierw biuro uczynić przejściowym. Znaczy przechodnim. Żeby dotrzeć do wielkiej teczki pod oknem, gdzie on. Za wiele nas jeszcze od niego dzieli. Może trzeba przeskoczyć.

Piorę płaszcz, od którego odpadły guziki, z mocnym postanowieniem zakupu jakiś odpowiedników i wszycia na miejsce.

Że niby wszystko pod kontrolą.

Na szczęście Michał pisze.


2 komentarze:

  1. A mnie się mimo wszystko skojarzyło Dz 2,2. Na pociechę?
    My jutro ruszamy w orkan, śniegi i zamiecie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, przeczytałam i postanowiłam spojrzeć na wszystko z tej strony. I napisać jeszcze raz.
      :)
      Dziękuję.
      Dobrej podróży!
      o.

      Usuń