Pan od sztuki na pierwszej lekcji z czwartą klasą Skakanki uczył ich o perspektywie.
Zamieniłam słowo, spotkawszy kiedyś na przerwie. Skakanka zapisywała się akurat na kółko gitarowe. Po korytarzu poruszał się z niezwykłym na te warunki spokojem, ponieważ rodzic ma wrażenie, iż znalazł się w środku działań wojennych, gdzie huk moździerzy zakłóca wszelkie możliwości swobodnej konwersacji.
Pan od sztuki jest niewysoki i drobny, w okolicach pięćdziesiątki i włosy wiązał w kitkę. Obecnie Skakanka żałuje, że rozpuszczone, ale pytany przez dzieci wyznał, że od kitki włosy zaczął gubić.
Nie pisałabym o tym, gdyby nie występ. Właściwie występy dwa. Kilkanaścioro dziewczynek śpiewało perliście kolędy Preisnera i inne, niebanalne, z solówkami do mikrofonu. W tym Skakanka. Siedziałam jak zaczarowana. A za mną sala pełna najbiedniejszych dzieci ze szkół w dzielnicy, zaproszonych na charytatywnego mikołaja. Dzieci szare, bez pewności siebie, bez grzebienia, bez uśmiechu, którym potrzebny etatowy "przytulacz", co wyleczyłby lata zaniedbań. Nie oglądały paczek, co dostały w prezencie, trzymały je tylko kurczowo na kolanach. Wyłuskane ze swoich klas w smutne getto gorszego losu.
Ale pan od sztuki. Tak go zapowiedziano, że to jego dzieci zaśpiewają. A wczoraj na kiermaszu szkolnym jeszcze kilkanaścioro dzieci z gitarami, na których dopiero od dwóch miesięcy, wszystkie razem jako orkiestra akompaniująca kolędom na skrzypce. Pan od sztuki z boku stojąc, jakby go nie było, dawał porozumiewawcze znaki cicho i dzieciaki wszystko wiedziały. Na gitarze potem do śpiewu pięknie podgrywał i każde dziecko na koniec przedstawił po imieniu. Niczego sobie nie przypisawszy, ani nawet nie mając ochoty.
Dobrze, że wśród wszystkich niezbędnych do "życiowego sukcesu" szkolnych informacji - ktoś daje dzieciom jeszcze perspektywę. Nie walczy o autorytet krzykiem, cicho robi swoje, czyniąc z dzieci wierzących w swoje siły twórców.
powinnam że "tak właśnie powinno" czy że "szkoda że rzadkość" i takie tam
OdpowiedzUsuńechhhh
westchnę
bo zazdroszczę...
Oni są. Tylko się nie rzucają w oczy.
Usuńjak w filmie "Pan od muzyki"... :)
OdpowiedzUsuńtylko włosy trochę inne
Tak, pomyśleliśmy z Mężem o tym samym :)
UsuńJa mam wrażenie, ze takich nauczycieli (wbrew pozorom) jest całkiem sporo. Na szczęście. I na nieszczęście dla tych szkół, do których nie trafiają...
OdpowiedzUsuńAha. Masz rację. Są.
UsuńI gromkie brawa!
OdpowiedzUsuńAnn
Były gromkie - i bis. Pan powiedział skromnie i zakłopotanie, że nic na bis nie ma. Po czym dzieci z jesiennego repertuaru zaśpiewały piosenkę na trzy głosy...
Usuń:) :)
OdpowiedzUsuń