Przez rozsypujące się, okratowane ale uchylone okienko sąsiedniego wagonu, po ciemku widzę, jak odchyla się firanka. To Dominik słyszy, gdy wychodzę z dziećmi od rodziców po kolacji, by udać się do naszej kwatery. By nie wzburzyć nerwowej babci i nie spowodować używania przez nią imion nadawanych niegrzecznym dzieciom w smutnych bajkach, mówimy cicho dobranoc, słodkich snów, do jutra. Zza firanki szept mówi to samo.
Dominik opowiedział dzieciakom, że nie ma mamy. Jego mama mieszka na innej planecie razem z jego siostrą. Jest jakaś mama przybrana, ale martwię się, czy aby też nie używa kapcia to tłumaczenia zasad obowiązujących w domu.
Przeżywam bardzo to spotkanie nasze w tym czasie i miejscu, bez możliwości zdziałania czegokolwiek znaczącego. Ile razy to jego ufne klejenie się do ludzi sprowadzi na niego kłopoty? Dziś rano słyszę, jak dozorca ośrodka uczy go samemu kleić papierosy z tytoniu i bibuły. Czy podzieli los porzuconych, odrzuconych dzieci? Czy będzie kiedyś sabotował wszystkie dobre relacje, porzucał, zanim ktoś pierwszy mógłby nawet pomyśleć, by zrobić to jemu, odcinał gałąź, na której siedzi i leciał w bezpieczną przepaść niezależenia od nikogo? Wyrażał jedynie ograniczone bardzo zaufanie, które porwie pierwszy podmuch wiatru?
Co z Tobą będzie, dziecko-promyku? I nie mogę nic. Powierzyć go jedynie Temu, co go zaprosił na ten świat.
Poczucie takiej niemocy jest mi bardzo znajome...Podałaś mu "kromkę chleba" - gdy ktoś głodny, będzie pamiętał ją do końca życia. Twoje 'niewiele' może się okazać cennym depozytem w życiu tego chłopca i zaważyć na jego losie...
OdpowiedzUsuńOtóż to! Niech Ten, który powiedział A, powie jeszcze B. A może już powiedział. ** ** ********.
OdpowiedzUsuńAha. Masz rację. Nie pomyślałam o tym.
Usuń