czwartek, 27 października 2011

nie dbam o to, co wielkie

Działania operacyjne w zakresie odgruzowywania naszego M niestety nie mają wielkiego zasięgu.

Jak dotąd za wizytówkę mieszkania mogłaby posłużyć łazienka i jej 3 metry kwadratowe. Na przykład pasta do zębów, ułożona jak angielska guwernantka, w nabytym wczoraj w biedronce bambusowym pudełku. Wejść jednak do środka można tylko dlatego, że pranie zostało przerzucone z łazienki tymczasowo do przedpokoju - i jest zgarniane zręcznym kopniakiem z powrotem do środka, gdy na lekcje do biura przychodzą uczniowie.

Tłumaczenie nośności pali - wyparte ze świadomości i już się lękam tego "return of the repressed", które nieuchronnie nastanie z telefonem od zleceniodawcy.

Czytelnik być może zapytuje, zwłaszcza może taki, co od początku nie miał wielkiej wiary w powodzenie Programu 1 we Wrocławiu, jak można było zlecić odpowiedzialność organizacyjną za cokolwiek komuś, kto co rano przemierza całe mieszkanie, by znaleźć drugą czystą skarpetkę w tym samym kolorze i fasonie. Odpowiadam: też nie wiem. Albo nie. Wiem. Bóg jest wielki, a ja malutka. To bardzo wygodne i całkiem bezpieczne rozwiązanie, polecam. Gdybym nagle urosła, nie mogłabym Mu się zmieścić do małej kieszonki na sercu. Wystarczy tylko pilnować swojego tam miejsca i umieć przyjmować pomoc innych. Z wdzięcznością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz