poniedziałek, 31 października 2011

estymacje oporne*

W papierniczym z dziećmi kupujemy kleje. Najbardziej przydałby się super glue, nie mogę się bowiem pogodzić z faktem, że dekoracje z zawieszonych na drzewach liści są tak nietrwałe. Należałoby siedzieć w oknie, jak samotne staruszki, i podziwiać, by nie uronić ani chwili obecności tych barw.

Nade mną jednak tłumaczenie głębokich wykopów i pali. Jakże ciężko z jesiennego festiwalu kolorów zejść te kilkanaście mterów pod ziemię. Zleceniodawca dał jeszcze dwa tygodnie.

Ale ja marzę o chwili, w której będę konsekwentnie tłumaczenia pali odmawiać. Już teraz nie przemawiają do mnie żadne motywacje. Zleceniodawca mówi, że gdybym miała kredyt we frankach szwajcarskich, byłabym bardziej zdyscyplinowana. Gdzie tam. Robiłabym na szydełku dzieciom kolorowe skarpety i szaliki, rysowałabym kartki świąteczne i układała bajki. Wyglądając przez okno.

*fragment tytułu tekstu do tłumaczenia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz