wtorek, 11 października 2011

karma dla konia

Bogata w zasługi Projektantka Eleganckich Stron jest w podróży, więc zmiana dekoracji nieco się przedłuży.

Ale nic to, odkrywam w sobie nieznaną dotąd elastyczność i zdolność przetrwania w sytuacjach prowizorycznych, nie tylko na blogu. Weźmy na przykład wyprowadzkę, planowaną całą rodziną, choć przecież zupełnie nie wiadomo jeszcze dokąd.

Póki co, pojadę zaraz odebrać Skakankę ze szkolnej wycieczki do konia. Szkoła bowiem opiekuje się koniem, wszystkie 650 dzieci płaci na niego coroczne składki. Ciekawy projekt. Dużo też wszędzie wisi w szkole na ścianach o ekologii.

Choć powiem Wam szczerze, że naliczywszy ostatnio w ośrodku rehabilitacyjnym synka aż 30 wózków dla dzieci ciężko upośledzonych takich jak ten sfotografowany onegdaj, zupełnie co innego wieszałabym na ścianach, niż plakaty promujące zgniatanie butelek PET, zużytych po niedzielnych zakupach w hipermarkecie za 500 złotych.

No sorry.

Z tego miejsca pozdrawiam też Mero, która dzisiaj z córką zdanżała na wycieczkę przed odjazdem autokaru w iście wyczynowy sposób. Imponująco po prostu.

4 komentarze:

  1. W szkole do której chodzi moja córka, uczył się niepełnosprawny chłopiec. Na wózku. Na zajęciach zawsze z mamą. Przez trzy lata (1-3). Od trzech lat uczy się w innej szkole, bo być może nie wszyscy nauczyciele mają jakąś tam specjalizację, bo większość sal lekcyjnych znajduje się na piętrze, a schody strome. Bariery nie tylko architektoniczne jednym słowem piętrzą się. Poza tym dla przeciętnego człowieka niepełnosprawność to marginalny problem, dopóki nie zetknie się z nią. Pracowałam cztery lata w domu pomocy społecznej dla niepełnosprawnych intelektualnie. Większość mieszkających nawet w tej dzielnicy, w której znajduje się ów dps, nie ma pojęcia, że tam, za murem mieszka prawie setka "innych" ludzi. Nie widać ich - problemu nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwykle, zamiast porannej kawy, wbiegam na 3.piętro szkoły z tornistrem drugoklasistki (10kg minimum) na plecach, wciągając rzeczoną za rękę w trakcie wybrzmiewania drugiego dzwonka. Często na obcasach.
    Cóż wobec tego truchcik po szkolnym dziedzińcu w deszczu.
    Ale dziękuję za wspomnienie - czuję że jestem :)
    beznadziejna spóźnialska-mero

    OdpowiedzUsuń
  3. @grypa - to wiesz dobrze, o co chodzi.
    @mero - uważam, że gorsza jest jednak punktualność za wszelką cenę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie rozumiem, dlaczego dziecko w drugiej klasie nie moze samo wejśc do szkoły?! Nie jestescie nadopiekuńcze?

    OdpowiedzUsuń