środa, 28 marca 2012

akord

Okna, objęte programem "Więcej światła", są w myciu od poniedziałku. W międzyczasie wszystkiego innego. Nasz living room wielkości szatni klubu trzeciej ligi ma wszystko poprzestawiane. Szklana pół-ka na książki, co pękła na pół, stoi na balkonie, książki zaś w torbach. Boski zaś dziś rano rozkręca podwójne szyby montowane za Gierka i mogę dostać się pomiędzy nie.

W trakcie działań niektóre z okien spadają mi prosto na głowę, gdyż ich właściwości uchylne przeminęły z wiatrem. Spada mi też na głowę upchnięte w czeluści skrzynki pocztowej tłumaczenie nośności pali według Eurokodu. To tłumaczenie in spe, tekst nawet nie otwarty. Zastanawiam się, ile jeszcze dni wypada udawać, że go nie widzę i kiedy się zdarzy siedmiogodzinny dzień pracy, tyleż bowiem potrzeba, by wejść myśleniem w świat fundamentowania.

Z myśleniem kategoriami "wyrabiania się" należało się rozstać stosownie wcześnie. "Realistyczne deadline'y"- ktoś mi poradził, gdy zakładałam działalność jakże gospodarczą. Dziś przekazuję wszystkim przytłoczonym niewydajnością: wszystkiego się nie da. Spokojnie róbmy, co się da.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz