Master plan Boskiego zakłada rozjaśnienie domowej atmosfery. Postanawia bowiem powiesić mi w biurze lampę - jak to w tych historiach bywa - zakupioną rok temu. Plan ten jest dla mnie kompletną niespodzianką, gdyż właśnie wybieram się za wędliną, w ostatniej możliwej porze przed zamknięciem osiedlowego spożywczaka. W kurtce więc i czapce z drżeniem obserwuję, po czym wychodzę. I wtedy Grzybek zawraca mnie z drugiego piętra wezwaniem na prezentację.
Pstrykam na dany znak włącznikiem, ale nie działa. Po kilku próbach w końcu już sama nie wiem, w którą stronę pstryknęłam. Uprzedzam o tym lojalnie i z niepokojem. I zapytuję, czy jak wyjdę, to czy Boski poda dzieciom kolację. I wtedy boski Andy, chwiejąc się na biurku, odpowiada, Jasne, ale przecież nie pali się, po czym wkłada śrubokręt w kostkę i następuje wystrzał, a potem zapada nieprzenikniona ciemność. Idę po wędlinę.
Gdy po kwadransie wracam, dzieci siedzą w wannie pod okiem Andy'ego w latarce-czołówce. Palę świeczki. Boski, po szerokich konsultacjach społecznych z sąsiadem udaje się po bezpieczniki do dużego sklepu dla majsterkowiczów.
Skakanka w latarce czołówce czyta w łóżku, Grzybek ogłasza, że się boi. Gromadzę jeszcze więcej świeczek i zaczynam grać na gitarze, ku pokrzepieniu serc. Najpierw szanty. Potem "Moje małe światełko" oraz znany amerykański szlagier "Świeć, Jezu, świeć". Po jeszcze kilku świetlanych piosenkach, nareszcie "my zapalimy zamiast lamp" - na tryumfalny powrót Boskiego i elektryczności.
Zyski: Boski rozpromieniony po akcji ratunkowej cieszy się, że jest tak efektywnym i efektownym dostarczycielem tematów na blog. Ja zaś przekonuję się, że potrafię świetnie grać nie widząc śpiewnika.
Ale historia:)Świetne napisane - j a s n o i wyraźnie:)))
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńteż mi się zdarzyły takie wyczyny - wywaliłem prąd w działającym biurze rachunkowym ...
I nawet fakt że jestem synem inzyniera elektryka nie pomógł.
@ Lusija - dziękuję!
OdpowiedzUsuń@ Bartek - masz inne talenty. ;)
Mój małżonek przy takich operacjach, pozbawił prądu 1/3 bloku i potrzebny był nie tylko bezpiecznik, ale i klucze do głównego bezpiecznika od gospodarza domu i koniec końców elektryk. Nauczeni doświadczeniem w naszym nowym - starym domu mamy całą masę bezpieczników, które mają wygląd pstryczków, które w chwili spięcia opadają na dół, i sama je potrafię ponownie włączyć. Poza tym światła nie ma tylko w jednym pomieszczeniu, albo nawet w jego części. To cudowny wynalazek, po wcześniejszych doświadczeniach. POLECAM. Uściski z prowincji. Marta
OdpowiedzUsuń