Marzenia upraszczają się nadal. W miarę nieustępowania gorączki.
Więc po pierwsze primo, żeby się rodzina nie zaraziła.
Po drugie primo, żeby móc się do dzieciaków przytulić oraz z mężem na kanapie siedząc wypić kawę.
Po trzecie, żeby mieć ochotę na kawę, jak co dzień rano, i tę pierwszą wypić na stojąco przed lustrem w łazience - też jak co rano.
Dalej, żeby przejść z pokoju do kuchni po herbatę bez dreszczy.
Poczuć smak jedzenia.
Ułożyć listę spraw i wyzwań, z jasnym rozdziałem co i kiedy (chwilowo wszystko przeszło w fazę gorączkowej koagulacji).
I może żeby napęd DVD w laptopie się dziś nie zepsuł i żeby można było jeden odcinek House MD. Między haustami herbaty lipowej, zaordynowanej przez Kolegę z Redakcji.
Wiem, że to brzmi trochę jakbym się użalała nad sobą. Wybaczcie. Tak jest w rzeczy samej.
trzymamy kciuki za kawę laptopa i autorkę - w odwrotnej kolejności rzecz jasna.
OdpowiedzUsuńA ze spraw niebiańskich bliżej - polecam o zachodzie popatrzeć na zachód (z ang. West) we wtorek mamy apogeum koniunkcji Jowisza i Wenus (ta jaśniejsza). Nieczęsto się zdarza.
Ściskamy
MBJLM
Dziękuję bardzo. Laptop odpalił za dziesiątym razem! Nie można się poddawać.
OdpowiedzUsuńWyjrzę we wtorek, ale bardziej czekam na zdjęcie. Będzie?
Z pozdrowieniami ku wiośnie i spotkaniu Waszej gromadki gdzieś na open air... :)
taaaaa... i wrażenie można odnieść, że się Okruszek nie ruszył dziś z betów? to kto mnie z dziecięciem znów uratował przed tramwajowym powrotem z przedszkola ??? sobowtór ?????
OdpowiedzUsuńAga ja tez jestem codziennie w przedszkolu - w razie czego nie wahaj sie i dzwon.
OdpowiedzUsuńkrąg samochodowych pomagaczy się rozszerza :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)