środa, 21 marca 2012

pierwszy dzień wiosny

Budzą dzieci, gdy szaro. Budzik budzi kilka razy. Na koniec budzi Skakanka: już dwadzieścia po.

Wstawszy szukam pionu, który gdzieś mi się zawieruszył. Zaczynam podejrzewać, że w nocy ktoś spuścił mi całą krew i dlatego przytomność się nie zgłasza, mimo iż powtarzam "over". Wtedy znajduję krew w nozdrzach. Więc przednówek, przesilenie, przerąbane, ale lepsza część roku przed nami.

Zasilanie Boskiego działa i tylko dlatego ranek się rozwija jak rolka kliszy filmowej, kadr po kadrze.

Czuję w powietrzu ten optymizm, gdy z torbą pod pachę w płaszczu wiosennym idę do auta, ciepła dłoń Grzybka w mojej. Nie pamiętam nakładania na siebie odzieży, a przecież od lat już ubieram się sama.Wielu rzeczy nie pamiętam, Grzybek pyta, jaki dzień tygodnia i też z trudem w pamięci łowię.

Ci, których dziś spotykam, wyglądają jakby mieli ten sam problem. Ale to nic, wszyscy wiemy, że zima nie wróci. Zresztą gdyby nawet chciała - nie wpuścimy.

1 komentarz:

  1. Wspaniały wpis:)
    Nie wpuścimy zimy, oj nie. Co to, to nie:)

    OdpowiedzUsuń