Po okazaniu Skakanki, po raz kolejny wysypanej nad wyraz, pani dietetyk, przeprowadzamy badanie warte jednej czwartej średniej krajowej i odbywamy wizytę, która dzięki uprzejmości płynnie przechodzi w noc. Skakanka opłakuje listę produktów w gabinecie, przewraca się nam piramida żywienia do góry nogami, i myślę tylko gorączkowo, gdzie ja to wszystko kupię i jak ja to zniosę do domu.
W aucie następuje ciąg dalszy niepatologicznej żałoby po jajku we wszelkiej postaci, pszenicy i soi, cytrusach, mleku i miodzie, ze wszystkimi początkowymi etapami według Kubler-Ross. Pani doktor się na pewno pomyliła!!!! (wyparcie), Ona jest okropna!!!!!! (złość), Będę jeść chociaż dwa razy w tygodniu (targowanie się), To najgorszy dzień w moim życiu... (depresja). Trzymam się mocno kierownicy z sercem o wadze cięższej niż może unieść obudowa z klatki piersiowej. Nie powiem przecież, że u mnie dokładnie tak samo. Dodatkowo palę świeczkę nad działalnością jakże gospodarczą, gdyż pozostałe na nią trzy godziny kilka razy w tygodniu powinnam przeznaczyć na wizyty w specjalistycznych sklepach, względnie na wsi, polując na ekologiczną zwierzynę typu indyk lub królik. Słyszę, jak mówię "damy radę". I jakiś fragment mnie rzeczywiście w to wierzy.
Na śniadanie, podane już bardziej w stronę restrykcyjnego przepisu, u Skakanki ślady akceptacji, bo zjada w poważnym milczeniu.
Za oknem zbroją beton. Myślę, że też bym chciała. Niech mnie ktoś uzbroi. Nie wynalazłam sposobu, by się szczepić na cierpienie. A za każdym razem, gdy ono przychodzi, bierze w nim udział cały kosmos, a w nim poddany nieważkości okruch. Średnio dwa razy w tygodniu.
Nie daję już rady.
Napisalabym cos...... ale Ty to wszystko wiesz.....
OdpowiedzUsuńTule mocno :**************
I pamiętam!
Dziękuję.
UsuńPrzytulona
O
Wspieram tym, czym mogę...
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńAch może to brak czekolady w Wedlu! Wtorek 13 za jednym parkowaniem w Pedecie?
OdpowiedzUsuńto pewnie ten brak.
UsuńOkruszyno, uwaga - uzbrajam Cię :)
OdpowiedzUsuńmogę Ci dać tonę uśmiechów, dwie tony uścisków i trzy tony dobrego słowa!
starczy na fundament?
dziękuję bardzo
UsuńBetonu mam sporo nie do ruszenia, ale może masz jakieś druty?
:)
A ja oprócz uśmiechu zostawiam kuchenną inspirację w postaci bloga, który być może w jakiś sposób pomoże Skakance zaprzyjaźnić się z nową odsłoną kuchni:
OdpowiedzUsuńhttp://mamaalergikagotuje.blogspot.com/
Serdeczności moc!
Ewelina