Od tak dawna noga moja nie postała w żadnym lumpeksie. Niech Czytelnika to stwierdzenie nie skieruje na tory myślowe, że to znaczy, iż Madame Okruszyna kupuje jedynie w butikach i sieciówkach. Madame bowiem zatrzymała się w rozwoju odzieżowym jakiś czas już temu, zbyt zajęta martwieniem się, by przymierzać. Ale. Przed nami bal. A co. To zmienia zupełnie postać rzeczy. Co więcej, nas zmieni w postacie, jakich się nie spodziewacie.
Postanowienie zerwania ze zwyczajem jedzenia krówek w tym tygodniu spełzło na niczym. Więc będę się jutro wbijać, jakże dosłownie, w szytą sobie onegdaj hecną wielce kiecę. Rodzona matka by mnie nie poznała, gdyby na bal przyszła. Boskiemu jeszcze w szmatlandii szukam odlotowej jakiejś koszuli. Żeby też o kolejnych wyzwaniach w robocie zapomniał. Odrzucam obciachowe kwiaty i palmy, gdyż mimo zamierzonego obciachu - jest to dla mnie obciach per se, poza zdolnością przyjęcia. Na koniec znajduje paski jakieś pod kolor mojej sukienki. Torebkę jeszcze złotą dla się.
Przede mną jeszcze pichcenie, ale potem - metamorfoza. Już mnie ściska w dołku, bowiem w rzeczy samej. Będzie radykalna.
Oby sztuczne rzęsy nie odpadły przedwcześnie.
Aż by się chciało obejrzeć... :)
OdpowiedzUsuńU mnie młodzież szykuje na jutro ambitne (?) przebrania...
to kiedy przyjedziesz na warsztaty, a potem bal? :)
Usuńmoże na następny zjazd absolwentów się załapiemy ....
OdpowiedzUsuńtymczasem bawcie się wspaniale! :***
Szkoda, że bez M&Msów. :(
UsuńPoproszę o jakąś focię - może być z rąsi;-)
OdpowiedzUsuńgrypa
może się odważę ;)
UsuńOkruszyno,
OdpowiedzUsuńwzywam do odwagi!
Byśmy i my mogli choć ucieszyć oko Waszą balową radością karnawałową :)
Przyjemności moc!