piątek, 14 lutego 2014

tani armani

Od tak dawna noga moja nie postała w żadnym lumpeksie. Niech Czytelnika to stwierdzenie nie skieruje na tory myślowe, że to znaczy, iż Madame Okruszyna kupuje jedynie w butikach i sieciówkach. Madame bowiem zatrzymała się w rozwoju odzieżowym jakiś czas już temu, zbyt zajęta martwieniem się, by przymierzać. Ale. Przed nami bal. A co. To zmienia zupełnie postać rzeczy. Co więcej, nas zmieni w postacie, jakich się nie spodziewacie.

Postanowienie zerwania ze zwyczajem jedzenia krówek w tym tygodniu spełzło na niczym. Więc będę się jutro wbijać, jakże dosłownie, w szytą sobie onegdaj hecną wielce kiecę. Rodzona matka by mnie nie poznała, gdyby na bal przyszła. Boskiemu jeszcze w szmatlandii szukam odlotowej jakiejś koszuli. Żeby też o kolejnych wyzwaniach w robocie zapomniał. Odrzucam obciachowe kwiaty i palmy, gdyż mimo zamierzonego obciachu - jest to dla mnie obciach per se, poza zdolnością przyjęcia. Na koniec znajduje paski jakieś pod kolor mojej sukienki. Torebkę jeszcze złotą dla się.

Przede mną jeszcze pichcenie, ale potem - metamorfoza. Już mnie ściska w dołku, bowiem w rzeczy samej. Będzie radykalna.

Oby sztuczne rzęsy nie odpadły przedwcześnie.



7 komentarzy:

  1. Aż by się chciało obejrzeć... :)

    U mnie młodzież szykuje na jutro ambitne (?) przebrania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to kiedy przyjedziesz na warsztaty, a potem bal? :)

      Usuń
  2. może na następny zjazd absolwentów się załapiemy ....
    tymczasem bawcie się wspaniale! :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Poproszę o jakąś focię - może być z rąsi;-)
    grypa

    OdpowiedzUsuń
  4. Okruszyno,
    wzywam do odwagi!
    Byśmy i my mogli choć ucieszyć oko Waszą balową radością karnawałową :)
    Przyjemności moc!

    OdpowiedzUsuń