sobota, 28 kwietnia 2012

prawie w trasie

Tak. Kiedyś jeszcze w stresie zaczęłabym piec ciasto - niezawodny sposób, by oderwać myśli.

Wczoraj, odrętwiała na myśl o przejechaniu 245 km w roli Kierownicy, zajęłam się klejeniem wraz ze Skakanką zaproszeń komunijnych oraz - Czytelnik nie uwierzy - generalnymi porządkami. O pisaniu nie wspomnę, to zawsze zamiast papierosa (no dobra, nigdy nie paliłam).

Dziś wraz z jutrzenką poziom adrenaliny nie mniejszy, ale to dobrze, bo może mając odgórne ograniczenie czasowe ze strony organizatora wyjazdu, mam na pakowanie tylko godzinę, a nie całą noc.

Pozostaję pod wrażeniem zdolności organizacyjnych Artura, który dla 10 rodzin bez trudu szykuje wyjazd w Morawski Kras. Mamy pełne zaufanie, stąd  z Andym dopiero dziś otwieramy maila i patrzymy, dokąd właściwie jest wyjazd i co trzeba zabrać ze sobą. Ne mieliśmy pojęcia. ile fantastycznych spraw przed nami. I gdzie jest Brno (Czytelnik nie uwierzy, do tej pory myślałam, że w Szwajcarii).

Do zobaczenia zwyczajowo na BP na wylocie. Tych, co zostają, albo przemieszczają się gdzie indziej (Warszawa, Częstochowa, Izrael [tak bardzo dziękuję za zabranie listu do ściany płaczu], wesele w rodzinie, ?) pakuję w szczególne miejsce - do kieszonki w okolicach prawej zastawki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz