sobota, 5 maja 2012

palimy

Boski Andy w kominku pali stare kwity. Dorzucam swoje, czekały na ten moment całą zimę.

Podpalam pod kuchnią kaflową. Można się poczuć trochę mniej obco, bo przecież trzy kwartały nas tu nie było, więc nie od razu jak w domu. Obcość rozpierzcha się w cieple.

Palimy z Grzybkiem ognisko. Płoną róże, albo raczej suche łodygi, wykarczowane po zimie, a także stroik z suszu i palma wielkanocna sprzed lat.

Coś udaje się ocalić. Boski Andy znajduje w starych kwitach moje listy sprzed dziesięciu lat.

Ważnym ludziom nie szczędzę słów, są to w stanie przetrwać tylko najwytrwalsi. Żal mi tylko listów nienapisanych, pozostawionych bez odpowiedzi wiadomości. Bo i słów czasem brak. I już się cieszę z pierwszego listu, jaki napiszę do Skakanki na jej Ważny Dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz