wtorek, 22 maja 2012

ratownictwo medyczne

Druga w nocy. Po mojej prawej dwójka niemieckich emerytów w świetnej formie nie przestaje opowiadać historii z życia wziętych. Dalej jeszcze po prawej osiłek, któremu ktoś na twarzy rozbił chyba betonowy słup. Jest już obmyty, ale jeszcze nie zszyty (on, nie słup)

Po mojej lewej - gwiazda wieczoru. Jacek od A., wypożyczony na emergency przez A. jako kierowca karetki. Podobno parę lat wstecz w czasie wielkiej powodzi we Wrocławiu wywoził tygrysy z naszego ZOO. Więc ma licencję na zadania specjalne. Cały czas opowiada, żebym nie straciła przytomności i istnieje uzasadniona obawa, że zostaniemy wyrzuceni z Wysokiej Izby Przyjęć z powodu moich salw śmiechu.

Dalej po lewej - młodzież. Lekarze w szarobiałych i skurczonych w praniu podkoszulkach, informujących, że polska ratownicza służba zdrowia. Jeden z nich w końcu ogłasza audiencję i mówi: pani idzie do ambulatorium, za szpitalem w prawo i w prawo, na Żabiej Ścieżce*.

Z chodzeniem właśnie u mnie krucho. Niechcący wyrwał mi się paznokieć i wobec lania się krwi potrzebna wydała interwencja. Aga od J. tak właśnie zasugerowała po drugiej stronie internetu, w czasie naszej nocnej zmiany działalności jak bardzo gospodraczej. Chirurg jest tego samego zdania, ale gdy bierze do ręki pęsetę i ogłasza, że zaraz oderwie moje krwawe szczątki do reszty, w desperacji łapię go za ramię i błagam o znieczulenie. No tak, Boski dopiero co zakończył projekcję Czasu Honoru, a tam głównie obcęgi w kontekście paznokci - i bez znieczulenia.

Chirurg ma dobre serce. Sanitariuszka ma dobre serce i mówi, na pewno pani chce te cztery zastrzyki w stopę? Lepiej byłoby bez. Odpowiadam, jak mnie pani przytuli, to tak. I polska służba zdrowia przytula mnie w fartuch, i nic mnie nie boli, poza bólem kompromitacji, że duża jak topola, a...

Jacek od A. mówi, jaka kompromitacja, przecież cię nie znają. No właśnie, nikt się przecież nie dowie.

* nazwa ulicy, nie licentia poetica!

1 komentarz:

  1. chyba że A od J ogłosi w necie.... lub też sama poszkodowana to uczyni.../ uczyniła...

    sprostowanie

    sugestia potrzeby interwencji chirurgicznej wypłynęła od poszkodowanej, a "druga strona netu" przekonała jedynie, że czekanie z tym do rana, jeżeli poszkodowana nie zamierza samodzielnie nawet oblać uszczerbku na fizyczności wodą utlenioną z powodu braku możliwości zastosowania znieczulenia ogólnego (:P), chyba nieco mija się z celem i po to jest nazwa "ostry dyżur", by sugerowało, że nie "potem", "kiedyś" lecz "natychmiast"

    swoją drogą czego to kobieta nie przecierpi, żeby było o czym na blogu napisać :*

    OdpowiedzUsuń