Rozmawiamy wieczorem ze Skakanką o nudzie. Bo Skakanka ciągle coś tworzy, ciągle w ruchu, ciągle do życia powołuje mikroświaty. Mówię jej o tym, że jest tak bardzo twórcza. Nie wierzy najpierw. Potem przyznaje mi rację.
Wiesz, ja kiedy się nudzę, to piszę zdania. Wszyscy myślą, że bawię się telefonem, a ja zdaniami się bawię. Lubię te zakręcone, długie, i te krótkie, szybkie, mocne. Chciałabym zostać pisarką, mówię jej, gdy tak myślimy o nudzie. To czemu nie zostaniesz? - zapytuje z tą dziecięcą trzeźwością myślenia, która z wiekiem zamienia się w odmienianie przez przypadki wszelkich ścieżek asekuracji. Mam pale do tłumaczenia, zauważam. No nie, znowu? musisz te pale? - No tym razem muszę, bo ktoś, kto o nie poprosił, dla nas by też zrobił wiele. Ale wiesz co, jak oddam pale za dwa tygodnie, zostanę pisarką. Postanowione.
Śmiejemy się.
A napisałaś już coś?
Tak, pół jednej książki dawno temu, ale to się przecież nie liczy. Dla Skakanki to nie problem. To nie możesz skończyć? Najprościej powiedzieć, że nie. Nie mogę, bo tak wszystkim bohaterom skomplikowałam życie, że już nie ma dla nich ratunku.
Palom fundamentowym życia skomplikować się nie da, to pewne. Oby do Świąt.
och, dokończ tę powieść, na pewno znajdziesz dla nich jakiś ratunek ;)
OdpowiedzUsuńZ ogromnym uśmiechem na twarzy czyta się tę rozmowę ze Skakanką ;-) A skomplikowanie bohaterom życia tak, że w połowie książki nie ma już dla nich ratunku też jest sztuką ogromną. Zawsze przecież można uznać, że to już cała książka i niech sobie dalej radzą sami ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
E.