Katedra się czerwieni, i palce mi marzną, bo idąc czytam nabyte dopiero co W drodze, żeby w drodze nie myśleć o zimnie. W kolejce do konfesjonału uciekła mi Msza Święta, więc musiałam łapać w połowie drugą, gdy Rodzina wracała już do domu. Kolejki, zapowiadają, iż z bliskością Świąt będą się wydłużać. Że potem nawet i trzy godziny. Myślę o tych, co siedzą w środku, po drugiej stronie. Skoro oni mogą godzinami słuchać, dlaczego my nie możemy czekać?
Idę i czytam, że smutek jest potrzebny, a co; ale sama opowiedziałabym o tym zupełnie inaczej. Smutek to dobry moment, żeby zacząć świat pchać do przodu, bo wtedy widać jak na dłoni, że smutnych nie brakuje. Więc zawsze można zaserwować coś na rozgrzanie serca. Zwłaszcza gdy słońce nadal uparcie nie wychodzi, jakby nas brało na próbę, czy przestaniemy ostatecznie wierzyć w przyjście wiosny.
Boski Andy powiedział, patrząc w metrze na kobietę, która czytała kindla, jednocześnie surfując po tablecie, na kolanach mając jeszcze telefon komórkowy i Iphone'a, że dzisiaj człowiek ani przez chwilę nie chce być sam. Jakby się bał, co w tej ciszy usłyszy.
W tej ciszy jednak, gdyby pozwolił, przyszłoby do niego słowo pełne łagodności i wiary w jutro, nie oskarżenia.
Proszę wybaczyć mój jeszcze wyłączony telefon. Ciągle zbieram myśli. Wielkie projekty i rzeczy, co jeszcze kilka dni temu wydawały się najważniejsze, ustępują powoli miejsca prozie życia. Potrzebuję chwili, by się w niej zadomowić na dobre.
"... patrząc w metrze na kobietę, która czytała kindla, jednocześnie surfując po tablecie, na kolanach mając jeszcze telefon komórkowy i Iphone'a, że dzisiaj człowiek ani przez chwilę nie chce być sam. Jakby się bał, co w tej ciszy usłyszy."
OdpowiedzUsuńTak wygląda współczesność. Jak zareagować, przerażeniem czy akceptacją?