Spadło od wczoraj pół metra śniegu i nadal pada. I topi się, więc topimy się wszyscy w brei.
Tajemnicza wysypka Skakanki sprawia, że lekarka puszcza wodze fantazji i diagnozy mamy wszelkie. To nie moja wina, wbrew słowom lekarki powtarzam sobie, dzieci miewają wysypki; matki miewają wysypki, gdy wysypują się na rejestracji i głosem podniesionym wydobywają z siebie trzy słowa dezaprobaty dla jakości szacunku okazywanego ludziom w zgoła asymetrycznej sytuacji bezradnego pacjenta. Mimo że jak wiadomo to głos wołającego na puszczy. Więc się załamuje i zwisa bez puenty, przepraszam, właściwie chciałam powiedzieć, że mnie nie ma.
Boski w aucie rano widząc mój stan ogólny dzisiaj, w desperacji opowiedział mi kawał:
"Mówi jeden żołnierz do drugiego: chodźmy na lody. Jeden dostał z automatu, a drugi dwie kulki".
Jakby uprzedził homilię Franciszka. "W obliczu tak wielu oznak szarego nieba, musimy dostrzec światło nadziei i dać nadzieję samym sobie."
Głupi kawał to też wyraz miłości. Także w dniu skazanym na niewypał.
Dobrze, że tu jesteś i w ogóle, że jesteś ;)
OdpowiedzUsuńIdziemy na lody?
Wolę te z automatu ;P
Dziękuje. Chętnie. Kulki też mogą być, choć tym razem z przyczyn odzieżowo wiosennych - może bez czekolady mlecznej 200 ml.
OdpowiedzUsuńtroche za óxno jest ten śnieg... biedna Skakanka :( mam nadzieję że szybko minie i będzie zdrowa
OdpowiedzUsuńJak się czuje Skakanka? Przyczyna wysypki odkryta? Mam nadzieję, że tak i że nie było/nie jest to nic poważnego.
OdpowiedzUsuńUśmiech serdeczny zostawiam! ;)