Z niczym nie nadanżam.
Gdy nas nie było, praca, kłopoty i sprawy do rozwiązania ustawiły się pierwsze pod naszymi drzwiami, i zamek przekręcony je wpuścił, zanim wnieśliśmy nasze walizki pełne dobrych wspomnień.
Więc stoją w szeregu fundamenty palowe zlecone do tłumaczenia, zaległe faktury, stosy śmieci i prania, i co któryś mail to napomnienie i przypomnienie, lekka pretensja i ponaglenie. Żałuję, bo miałam też plany, kloszardem zostać na wrzosowiskach i poezję
pisać, przez trzy lata, albo pół roku, albo dwa i pół dnia, żeby dzieci nie zdażyły się stęsknić. Więc nie.
Ale chciałoby się zjechać do metra, wywiesić, że nieczynne, że zaraz wracam w okolicy Świąt, bo właśnie mam takie przemyślenia, że się nie będę już w życiu zabijać dla żadnych zleceń poza własną zleconą mi rodziną, której nagotuję meat pie i puddingu, i barykadą nas otoczę przed pędzącym światem.
Od Boskiego na pamiątkę taki kubeczek dostałam. To hasło propagandowe trzymało Brytyjczyków w pionie w czasie nalotów dywanowych. Zachowaj spokój i działaj, jakby nic się stało. A miała być od dzisiaj wcześniejsza emerytura.
Hasło niniejszym przyswajam. A budkę to najchętniej przyswoiłabym w rozmiarze rzeczywistym, i do kąta, jak piec.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla ujętego na zdjęciu obiektu podziwu i pożądania niejednego z uczestników słynnego niegdyś kiermaszu... a hasło o planowanej podobno powtórce traktuję mimo wszystko nadal jako żart...
OdpowiedzUsuńoch u mnie tez czeka stos rzeczy do zrobienia a ja jakos się nie mogę za to wszytko zabrać :/
OdpowiedzUsuń