Wiesław Myśliwski, utytułowany autor jednej książki na dziesięć lat, kiedyś w wywiadzie dla Rzeczpospolitej, który wycięłam z gazety sobie, powiedział, że grafomania miewa straszne skutki w życiu konkretnych ludzi. Skutki finansowe, rodzinne, osobiste. Jakoś to we mnie zapadło, że z pisania i wokół pisania powinno się rodzić jednak dobro. Pod którym w razie czego bez problemu można się podpisać z imienia i nazwiska. Jak pod zostawionym u kogoś innego na blogu komentarzem.
Więc lubię czytać osobiste refleksje, choć "osobiste i subiektywne przemyślenia i refleksje" dają już sygnał, że wszystkie słowa bliskoznaczne zostaną użyte w jednym zdaniu.
I zawsze poza piszącym staram się dostrzec konkretnego człowieka. Wyglądam, jakie wieści u Emki, co noc spędziła z córką w szpitalu, i cieszę się, że Dosia znowu pisze. I że mogłam jej sprezentować szablon nagłówka, mając jakiś swój maleńki udział w tej inauguracji.
I zawsze poza piszącym staram się dostrzec konkretnego człowieka. Wyglądam, jakie wieści u Emki, co noc spędziła z córką w szpitalu, i cieszę się, że Dosia znowu pisze. I że mogłam jej sprezentować szablon nagłówka, mając jakiś swój maleńki udział w tej inauguracji.
Pax.
Za ten prezent :)))) bardzo, bardzo dziękuję - chciałam o tym później napisać, ale zdaje się, że popełniłam wielkie faux pas. Zaraz nadrobię :)))
OdpowiedzUsuńŻadne faux pas, Dosia, co Ty... Witaj ponownie wśród Blogerek :)
Usuń"z pisania i wokół pisania powinno się rodzić jednak dobro"
OdpowiedzUsuńO właśnie. Pozdrawiam u progu święta.
Dziękuję. Pozdrawiam w trakcie :)
UsuńJeden aspekt to to, co się z pisania rodzi... Nie zetknęłam się z 'płaczącą gitarzystką', ale spotkałam miejsca w sieci, które siały rozgoryczenie, smutek, wręcz podjudzały do nienawiści. Uciekałam z tamtych miejsc bardzo szybko.
OdpowiedzUsuńPoruszę jeszcze jedną kwestię 'pocoblogową': jakość (poziom) prezentowanych treści. Jeszcze nim w ogóle cokolwiek wiedziałam o istnieniu blogów, trafiłam na blog jakiejś nastolatki, na którym próbowała dziewczyna prezentować quasi-trendy dotyczące kosmetyków, kremów, których używała czy ciuchów, które nosiła. I tak można było obejrzeć sobie reklamę byle jak umalowanego lakieru na paznokciach krzywo obciętych. Sam widok budził niesmak mimo iż autorka bloga szczerze konkretny lakier polecała. Nie wątpię, że miała czytelniczki (choć przypuszczam, że w jej wieku). Ale... samokrytycyzmu za wiele na tym blogu nie było, że nie wspomnę o high-quality. I nie-górnych lotów ortografii ;)
Wiem, że to po części nie w temacie... ale tak mi jakoś wczorajszy wątek został w głowie i trochę nad tym myślałam.
Aha. Fajnie, jak jest troska o Czytelnika, żeby nie dostał oczopląsu czy czkawki. Z drugiej strony wyrywa mi się serce do tej nastolatki, bo może w domu był taki Meksyk, że ta potrzeba bycia zauważonym przez innych była silniejsza niż możliwości...
Usuńnawet nie wiem co napisać.... mogę jedynie powiedzieć, że w przypadku Twoim i szczęśliwie nam znowu piszącej Dosi z pisania zrodziło się WIELKIE DOBRO. Ono nie jest mierzalne dla Was bo dzieje się w moim życiu, ale wiem że bez Was nie byłoby tego... i za to Wam wielkie dzięki :****
OdpowiedzUsuńI wierzę w to, że nie jestem jedyną osobą przez Was zagarniętą ......
:*****
To niezwykłe, co piszesz. Cieszę się, choć nie mam na ten temat pojęcia.
Usuń:)
A Ty przecież jesteś w tym klubie. :)
ja bloguje ponad 11 lat lubie to kiedyś miałam inne też blogi ale siłą nie moją zostały skasowane bo portale po prostu zniknęły własnie tamte były moimi refleksjami,tęsknotami...były moja głębiom tutaj jakoś nie mogę się otworzyć
OdpowiedzUsuńJesteś troskliwą Mamą ślicznych absorbujących maluchów, to wiem z Twojego bloga. :)
Usuń