Piątek wieczór. Próbuję znaleźć rozliczne wykręty. Ale Georgiana zarządza babski zlot. Najpierw uczestniczę z samochodu. Zabawa polega na tym, że mijam restauracyjkę w centrum i dziewczyny przez szybę mi machają, a ja im, gdy krążę w korku za sznurem aut szukając wolnego miejsca w piątkowy wieczór. I tak bawimy się kilka razy i upływa pierwsze czterdzieści minut.
Na stole już mają białe wino, a ja tradycyjnie muszę bez, ale tak nietrudno o właściwości rozweselające towarzystwa. Opalona rano wyszła z pracy, zahaczyła o wywiadówkę i przyjechała na mityng. DearJacket dotarła sama, nie doczekawszy się mnie w roli Szofera, bowiem ja czekałam sporo na Boskiego, by móc wyjść z domu na obcasach. Doktorowa J niby tylko wpada na chwilę, ale przecież udaje nam się zjeść "ser kozi na chrypiącej [pisownia oryginalna z menu] grzance". Justy reprezentuje team opolski. Boski w domu nie wierzy: Przyjechała z Opola tylko spotkać się z Wami wieczorem i pojechała z powrotem? Cóż za silna potrzeba.
Tak, okazuje się, że potrzeba życiowa. Zjedzenia chrypiących grzanek, omówienia bieżącej sytuacji na świecie. Salwy śmiechu i odprowadzanie się bez końca do aut każdej po kolei. I nasza kochana Koleżanka o włosach w kolorze ognia, niejaka Dosia, która przejęzycza się niefortunnie na środku ul. Ruskiej: "po alkoholu nie piję".
Dziękuję za to spotkanie.
Aż mi się ramionka trzęsą przez tę chrypiącą grzankę i Dosiowe stwierdzenie.
OdpowiedzUsuńSpotkania takie potrzebne jak... jak powietrze :)
Zgadzam się z eNNeczką w każdym słowie;)
UsuńDobrej niedzieli:)
@eNNko, jak to miło słyszeć, że się ktoś śmieje.
Usuń@Miśka, dziękuję dopiero teraz. Wyjeżdżaliśmy znowu, to mam znowu tyły i w komentarzach i w pisaniu.
Ale fajnie.
OdpowiedzUsuńWy po grzance nie chrypicie, mam nadzieję ;)
Dobrze jest mieć sie z kim spotykać...
Czekamy na Twoją wizytę we Wro :)
UsuńDzięki! :)
Usuń