sobota, 26 października 2013

dynamitki

Piątek wieczór. Próbuję znaleźć rozliczne wykręty. Ale Georgiana zarządza babski zlot. Najpierw uczestniczę z samochodu. Zabawa polega na tym, że mijam restauracyjkę w centrum i dziewczyny przez szybę mi machają, a ja im, gdy krążę w korku za sznurem aut szukając wolnego miejsca w piątkowy wieczór. I tak bawimy się kilka razy i upływa pierwsze czterdzieści minut.

Na stole już mają białe wino, a ja tradycyjnie muszę bez, ale tak nietrudno o właściwości rozweselające towarzystwa. Opalona rano wyszła z pracy, zahaczyła o wywiadówkę i przyjechała na mityng. DearJacket dotarła sama, nie doczekawszy się mnie w roli Szofera, bowiem ja czekałam sporo na Boskiego, by móc wyjść z domu na obcasach. Doktorowa J niby tylko wpada na chwilę, ale przecież udaje nam się zjeść "ser kozi na chrypiącej [pisownia oryginalna z menu] grzance". Justy reprezentuje team opolski. Boski w domu nie wierzy: Przyjechała z Opola tylko spotkać się z Wami wieczorem i pojechała z powrotem? Cóż za silna potrzeba.

Tak, okazuje się, że potrzeba życiowa. Zjedzenia chrypiących grzanek, omówienia bieżącej sytuacji na świecie. Salwy śmiechu i odprowadzanie się bez końca do aut każdej po kolei. I nasza kochana Koleżanka o włosach w kolorze ognia, niejaka Dosia, która przejęzycza się niefortunnie na środku ul. Ruskiej: "po alkoholu nie piję".

Dziękuję za to spotkanie.

6 komentarzy:

  1. Aż mi się ramionka trzęsą przez tę chrypiącą grzankę i Dosiowe stwierdzenie.
    Spotkania takie potrzebne jak... jak powietrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z eNNeczką w każdym słowie;)
      Dobrej niedzieli:)

      Usuń
    2. @eNNko, jak to miło słyszeć, że się ktoś śmieje.
      @Miśka, dziękuję dopiero teraz. Wyjeżdżaliśmy znowu, to mam znowu tyły i w komentarzach i w pisaniu.

      Usuń
  2. Ale fajnie.
    Wy po grzance nie chrypicie, mam nadzieję ;)
    Dobrze jest mieć sie z kim spotykać...

    OdpowiedzUsuń