środa, 17 listopada 2010

damą być

Marzą mi się długie wełniane rękawiczki bez palców, za to z pomponami. Widziałam takie w pobliskim centrum handlowym. Z powodu ograniczeń związanych ze swobodnym ruchem osób (taki unijny żargon), ponieważ Skakanka nadal nie w formie (właściwie w stanie gorszym niż wczoraj, ale lepszym niż pięć dni temu), póki co się po rękawiczki nie wybiorę. Pożegnawszy uczennice, odbywam podróż jedynie z Grzybkiem do Georgianny celem wstawienia plomby. I Grzybek jak żołnierz otwiera paszczę i nie ma żadnych sentymentalnych scen, godnych dam w długich rękawiczkach.

Nie wybiorę się też po audiobooki do centrum brytyjskiego, a przecież chciałabym stylowo ze słuchawkami na uszach smażyć kotlety w towarzystwie, dajmy na to, Davida Attenborough. Niekoniecznie w rękawiczkach bez palców, choć w sumie, jak mawiała słynna amerykańska kucharka Julia Child, w kuchni nikt Cię przecież nie ogląda.

A nieprawda, bo dziś przyszli elektrycy i oczom ich ukazały się brudne statki porozrzucane to tu, to tam. Zapowiadają rycie betonowych ścian. Rękawiczki muszą poczekać. Teraz czas na te żółte, gumowe.

2 komentarze:

  1. Oj tam, jakby to tworzywo rękawiczek czyniło damę. Arystokracja ducha, to jest to!

    OdpowiedzUsuń
  2. oraz bogactwo - wewnętrzne ;)

    OdpowiedzUsuń