I nawet pestki z bułki z dynią zjadam nerwowo.
Jutro Grzybek musi wstać najpóźniej o piątej rano, żeby zasnąć w południe na kolejne EEG. Chyba to, czy zaśnie, zajmuje mnie bardziej niż to, co znowu zobaczą w jego głowie w czasie badan kontrolnych.
Nasza pedagog specjalna pod nawałem innych obowiązków zrezygnowała i też trzeba kogoś w tę dziurę znaleźć. Choć czasem marzę o tym, by nastał dzień, że nie będziemy mieli z Grzybkiem ciągłych dydaktycznych zadań i obowiązków.
Z pełnym zrozumieniem staram się przyjmować troskę innych o to, czy dzieci wygrają w turnieju szachowym. Jestem wdzięczna synowi za to, że wyrzucił nas z torów rywalizacji zanim zdążyliśmy w nie wpaść. I wbrew wszelkiej logice oraz planom budżetu - oglądam pianina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz