poniedziałek, 29 listopada 2010

jak arturo uratował małżeństwo

Gdy wiszą szafeczki, odmalowana przeze mnie półka, nowa lampa, a nawet lambrekin w niezapominajki zdobyczny z alledrogo, któremu w rytmie galopki doszywam nocą tunel na pałąk, informują mnie uprzejmie o przybyciu wykładziny pcv.

Sprawa wydaje się prosta: lekko unieść mebelki, delikatnie wyjąć starą podłogę i wsadzić nową. Jesteśmy pełni optymizmu. Mimo to doznajemy niewypowiedzianej ulgi, gdy Arturo oferuje nam pomoc przy działaniach podłogowych.

I gdy w piekarniku siedzi ciasto (wiecie, w sytuacjach stresowych zawsze piekę, to nic, że kuchenkę zaraz trzeba będzie przestawić), Arturo, mąż Opalonej i ojciec trojga, objawia się nam w stroju, jak twierdzi roboczym. I zarządza ewakuację całej kuchni. Co przy gabarytach naszego mieszkania oznacza tymczasowy stan klęski żywiołowej.

Tak więc lodówka, jak również garnki, zaprawy liczne w słoikach, makaron dla pułku wojska i inne produkty sypkie - lądują w naszym salonie wielkości szatni  klubu trzeciej ligi; meble jadą do home office, tak, że nie da się do niego wejść i wtedy boski Andy przypomina sobie przed wyjazdem po odbiór nowej podłogi, że portfel został pod oknem. Zlew w wannie. Oczywiście dostaję zawału, potem wylewu i znowu zawału; wykonuję proste czystości mycia i szorowania odsłoniętych powierzchni i staram się nie widzieć kątem oka pejzażu wojennego, rozkładu na części pierwsze, rzec by można - szczytowej fazy filozofii dekonstrukcji, bo wystarczyłoby sfotografować i z powodzeniem wprawić w charakterze ilustracji do woluminu Jacques'a Derridy.

I w końcu panowie, w niczym nie przypominający Pata i Mata z bajki o sąsiadach, rozwijają, układają i przycinają. I wkrótce przechadzam się niczym królewna z morskiej pianki po lazurowym wybrzeżu nowej kuchni, po mozaikach z Rawenny, jak skonstatował nasz pomocnik i wierzcie mi, to nowa jakość.

I jedno jest pewne: nas samych, bez pomocy Arturo - uznanego IT specjalisty, architekta, tancerza i ogólnie człowieka renesansu - zadanie by przerosło.

3 komentarze:

  1. Ja i tak jestem pełna podziwu że Wam tak migiem poszło z tym remontem :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. terra nova

    lśnią refleksy pod stopami
    mile muska palce pianka
    pachnie ciasto ze śliwkami
    błękit morski od poranka
    choć za oknem są bałwany
    u mnie świat poukładany

    OdpowiedzUsuń