Podejrzewam, że gdybym mogła powiedzieć o sobie "I as a writer" (po chwili namysłu myślę, że mogę jak najbardziej, wolność słowa gwarantuje mi prawo wygłaszania różnych tez, a tym bardziej dawania im wiary), w dzień taki jak ten oglądałabym świat przez okno bez cienia żalu. Pod kątem czterdziestu pięciu stopni na ogromne moje biurko padałyby promienie słońca przesiane przez resztki liści na drzewach w ogródku i wystarczyłoby mi do życia otwartego okna. Nawet przy tych oszołamiających osiemnastu stopniach, jak dziś.
Dziś jednak za niejaką nieprzychylność losu poczytuję sobie to zamknięcie, to żaluzjami i brudną szybą od słońca oddzielenie.Wzrok zatrzymuję na kurzu zebranym na meblach, tam gdzie słoneczna smuga prześwietla mój jakże ambiwalentny stosunek do prac domowych.
A przecież mononukleozy nie ma. Skakanka budzi się i wije się w łóżku z bólu głowy, i łzy lecą jak grochy. I wszyscy mówią, że nic, że przejdzie. Uwięzione na wieży z kompletem pędzli, czekamy.
TYLKO NUDNE KOBIETY MAJĄ NIESKAZITELNIE CZYSTE DOMY.
OdpowiedzUsuńoraz
TYLKO JEDNO Z NAS MOŻE WYGLADAĆ DOBRZE: ALBO JA ALBO MÓJ DOM.
Zalecana dawka: 10 razy rano, 10 razy wieczorem, oraz doraźnie w przypadku patrzenia gdzie nie trzeba (znaczy na kurz).
Ally McB M.D. (self-made M.D.)
Jakie tu mądre komentarze :)
OdpowiedzUsuńtak, mam ten magnes na lodówce. Ale nikt mi, do jasnej anielki, nie mówi, że ze mnie kobieta interesująca. Raczej nikogo to nie obchodzi, czym interesująca czy nudna; widać za to sypiący się z kuchennego sufitu tynk.
OdpowiedzUsuńAlez kochana, tynk to kwestia niekobieca. Kazda feministka, nie tylko ja, Ci to powie. Tynk to sprawa meska, zadnych parytetów. Nie miej wyrzutów :-)
OdpowiedzUsuńfeministka samozwancza, Ally.