Powinnam Czytelników uprzedzić o planowanej przerwie z powodu kolejnych trzech tygodni nad polskim morzem, tym razem w towarzystwie przyjaciół i potencjalnych przyjaciół - oraz blisko Tego, który miłością pisze po horyzoncie. I w końcu - z rodziną w komplecie.
Nie wiem, czy Czytelnikom będzie tak brakowało czytania, jak mnie pisania. I tej świadomości, że opowiadam komuś. I komu.
Tam, gdzie jedziemy, będę bardzo zajęta refleksją. Przed nami warsztaty o balansowaniu na stykach życia rodzinnego, pracy i zaangażowania społecznego. Dla takich linoskoczków jak my, którzy mają wiele do poprawienia w technice. A potem w Wisełce - coś o DOMU. Już bardzo czekam, bo przez te tygodnie włóczęgi czuję tym większy brak punktu zaczepienia.
W międzyczasie kilka skreślonych przeze mnie postów pojawi się na Przystani. Zostawiłam w redakcji na biurku.
Mimo wspaniałych perspektyw, pożegnanie z pisaniem jakby mnie smuci. Jeszcze się rozglądam, jeszcze patrzę, czy zostawiam Wam kwiaty w miarę świeże; potem opuszczam rolety i gaszę światło. Choć z drugiej strony mam nadzieję, że po przerwie - z wyremontowanym sercem - zapiszę wiele jeszcze jasnych kart.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz