Więc dziś dokonałam najszybszych zakupów w swoim życiu. Prawdopodobnie równiez najbardziej rewolucyjnych, nie licząc czerwonej sukienki dwa lata temu.
Teść, który od kilku dni odwiedza nas z piłami, wiertarką, deskami, śrubkami oraz generalnie bogatym asortymentem przyborów do majsterkowania, postanowił wyręczyć nas z trudu myślenia o remoncie kuchni i nasz stary kącik kuchenny (dwa metry kwadratowe powierzchni użytkowej) zamienić w niemal nowy. Znaczy, nie ukrywajmy, iz teść jest miłośnikiem tradycji i dopiero rzecz, kóra rozpadnie się w rękach, nabywa praw do bycia wyrzuconą - więc w zasadzie wszystko pozostanie bez zmian.
Ale piły i młotki są po to, by część naszych białych jak śnieg mebli epoki PRL stosownie przyciąć i wstawić tam co? Naturalnie zmywarkę.
Więc dzisiaj teść zabiera mnie do najblizszego sklepu AGD i tam, nie pozwalając nawet wysupłać z portmonetki końcówki o wysokości siedem dziewięćdziesiąt dziewięć, robi mi (nam) gwiazdkowy prezent. Wystarczyło pokazać palcem, która.
Tłumaczę teściowi, że tak szybko to ja nie potrafię kupować, zwłaszcza zmywarki i w ogóle nie mogę się przyzwyczaić do myśli, iz weszłam do wyzszej sfery posiadaczek tak nowoczesnego sprzętu agd. Za to wieczorem długo wybieram tabletki i nabłyszczacz. A na ścianach wymaluję niezapominajki.
O, zmywarka, cudowne urządzenie, ech
OdpowiedzUsuńBartek, Twoje wide open to dawno shut down, co za brak dyscypliny wśród posiadaczy blogów, ręce normalnie opadają!
OdpowiedzUsuńCo do zmywarki, może jak już będzie wszystko zmontowane, Bartki się wybiorą obejrzeć "nowoczesne" mieszkanie w gierkowskim bloku:)