poniedziałek, 28 grudnia 2009

teksańska masakra piłą

W kolejnym odcinku zamieszczanych tu systematycznie Jezioran wirus wesołych świąt, jak również literackie frustracje niedoszłej i niebyłej, ustępują dramatycznym wydarzeniom z udziałem piły. Nie chodzi o to, że nastrój świąteczny skulminował się w postaci po-świątecznej psychozy i Okruszyna poczuła w sobie zew destrukcji. Nie. Z piłą w drzwiach zjawił się Teść, ogłaszając jednocześnie początek remontu kuchni.
Wyprowadzam się więc z dziećmi we dnie tu i tam, jedynie w nocy z powrotem, a kuchnia przeobraza się niemalże bezszelestnie, nie licząc melodii gumówki i innych urządzeń do majsterkowania, dzięki którym sąsiedzi mogą nadal przezywać magię Świąt.
Plany na manikiury i przedsylwetrsową odnowę biologiczną jakby legły w gruzach. Se la wi, jak mawiają Francuzki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz