Wczoraj do przedszkola przyjechał Mikołaj. Miał być święty, ale Skakanka uprzedziła nas, że będzie sztuczny. Sztuczny Mikołaj przybywa z sympatycznym, nieogolonym aniołkiem, który wygląda jak żywcem wyjęty z kabaretu. Sztuczny Mikołaj skarży się na niską jakość usług swojego asystenta, a asystent poprawia blond perukę i jest uroczo.
Wtedy boski Andy wyznaje, ze tez właśnie w pracy był Mikołajem. Znaczy zapakował swój antyczny strój i brodę, kupił czekoladki i obdarował swój zespół pracowników. Podejrzewam, ze to jedyny menedzer na świecie, który ma podobne pomysły. Potem zaś uczestniczył w korporacyjnej sesji zdjęciowej z podwładnymi, z której dochód w calości został przekazany na cele charytatywne.
Za pół godziny siedzenia na kanapie - mówi boski Andy - zarobiłem dwieście dwadzieścia złotych. Jeszcze nigdy moja praca nie była tak cenna.
Przez chwilę zastanawiam się, czy boski Andy nie mógłby w stroju Mikołaja wybrać się do pobliskiego centrum handlowego i, pozwalając się fotografować za drobną opłatą, zebrać datków na rzecz naszej potrzebującej zmywarki rodziny. Ale zarzucam ten pomysł. To w końcu zaszczyt być żoną stucznego Mikołaja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz