niedziela, 20 grudnia 2009

trudne decyzje

Wstawszy z łózka w porannie arktyczne klimaty (elektrociepłownia nie zawodzi, a mimo to poranki takie siarczyste w domu), staję przed trudnym wyborem, kawa czy kakao.
Produkty spożywcze ostatnimi czasy są głównym źródłem pokrzepienia, a zwłaszcza wypieki. Wczoraj z wypiekami na twarzy zwijam pierwszy w życiu makowiec, rodzina cała kibicuje i tylko boski Andy z drugiego końca stołu martwi się, ze wszędzie mąka, mak i ciasto. Ze Skakanką roladę obwijam w pergamin, wiwatując na to making of the history. Rolada w niespodzianym jakimś zwrocie akcji rozwija się w piekarniku, i ryzykując życie, w temperaturze stu dziewięćdziesięciu stopni zwijam ją z powrotem, nic mnie nie powstrzyma. Potem palę kapustę z grzybami, ale ocalam obiad, który czeka, az mój brat zaraz dziś wsiądzie w samolot z London-Luton.
Grzybek ubiera nasz krzywy serbski świerk omorika i ogłasza, to są moje Święta Bozego Narodzenia, i jest zywym ucieleśnieniem entuzjazmu. Siedzi pod choinką i patrzy na lampki, jak gdyby jej pilnował, by nikt czasem nie wyniósł.
Po tej chwili namysłu widzę, ze rozwiązaniem idealnym będzie kakao, a potem kawa

2 komentarze:

  1. Szczęściarze, nasza choinka jeszcze bezpańska marznie gdzieś na tym mrozie z niecierpliwością oczekiwając kiedy ja w końcu przygarniemy. A makowiec... chyba damy mu dzansę jutro.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam dobry i bardzo prosty przepis na makowiec, jakby co;)

    OdpowiedzUsuń