wtorek, 22 grudnia 2009

powrót do przyszłości

Załatwienia z jednym okiem i w czapce zimowej z daszkiem są naszpikowane trudnościami.
Oto zaczynam rozumieć osoby starsze, które załatwiają wszystkie sprawunki po jednej stronie ulicy, by nie narazać się na stres przechodzenia na drugą. Rozumiem też osoby, które zastanawiają się nie - jak najszybciej przejść na drugą stronę, ale jak zarezerwować sobie stosowny margines czasu, by dotrzeć do spokojnej przystani drugeigo krawęznika bez narażenia zdrowia i życia. Rozumiem, że można wejść do sklepu i nie mieć pojęcia, co jest na półkach i nie widzieć, że ktoś chce nas wyminąć z koszykiem z prawej. Rozumiem nawet jak to jest, nie wiedzieć, jakie się ma drobne w portfelu i wurzucać je wszystkie na ladę, by koniecznych wyliczeń dokonała sklepowa. Ta sama sklepowa, która w delikatności swojej z plątaniny domysłów nie wysupłuje na głos tego, że zupa była za słona, stąd ten opatrunek na pół twarzy.
Na koniec, rozumiem irytację, jaka temu wszystkiemu towarzyszy. To jak kazać wam zagrać w filmie, w którym macie odwtarzać swoją rolę w zwolnionym tempie. Wydaje mi się, ze dziś cały dzień kupowałam masę makową. W kozuszku i czapeczce, stąpając ostroznie, starsza o jakieś czterdzieści lat.

1 komentarz:

  1. Spokojnych świąt Okruszyno...i pisz, świetnie ci idzie..;-) Pozdrawiam...Mebson

    OdpowiedzUsuń