sobota, 11 maja 2013

gra w kolory

Idziemy ze Skakanką - dla uczczenia egzaminu trzecioklasisty - oglądać badziew w sklepie ze sztuczną biżuterią. Zamiar zakupu kolczyków w kształcie listów poczty lotniczej, które okazują się klipsami, kończy się kupnem wiadra do mycia podłóg, gdyż poprzednie się złamało. Wiadro jest czerwone, bo tylko takie mają w pepco, składnicy badziewiu.

Biorę jeszcze dwa podkoszulki reprezentacji Anglii, też czerwone. I narzutkę Skakance na okazje, gdy dla odmiany od stroju piłkarza mogłaby się przebrać za dziewczynkę, z małą nadzieją, że ją kiedyś ubierze. Też czerwoną.

W czerwonym T-shircie zakupionym onegdaj w innym sklepie z badziewiem, zwożonym z metkami z UK, i drogo sprzedawanym jako przecenione wyroby, podchodzę do kasy i wyciągam moją czerwoną portmonetkę. Nie napiszę przecież, że też ze sklepu z badziewiem, bo Czytelnik się znudzi i poszuka innego linku. Bo ile można o czerwonym, badziewiu i historii zakupów.

Jemy lody i czerwonym autem wracamy do domu. Gdyby całemu dniu zrobić czarno-biały retusz z pozostawieniem czerwieni jedynie, nasze przygody rzucałyby się ładnie w oczy.

1 komentarz:

  1. "Podkoszulki reprezentacji" - umacniasz tendencję :) Czy to był sklep z czerwonym badziewiem? Czerwień to przepiękna barwa, niech jej jak najwięcej, odciąć skojarzenia, już wystarczy.

    OdpowiedzUsuń